Na początku lipca aktor ma stanąć na scenie warszawskiego Teatru Polonia. Przed chorobą występował w nim w sztuce "32 omdlenia". Spektakl, w którym można też było podziwiać Krystynę Jandę (60 l.) i Ignacego Gogolewskiego (81 l.), cieszył się tak ogromnym powodzeniem, że bilety sprzedawały się na kilka miesięcy do przodu.
Niestety, w ubiegłe wakacje Stuhr zaczął mieć problemy z przełykiem. Lekarze zdiagnozowali raka. Aktor trafił do szpitala onkologicznego w Gliwicach. Wielokrotnie powtarzał, że zaufał lekarzom bezgranicznie. Ale do dyrektor teatru Krystyny Jandy napisał list. Prosił, by kogoś znalazła na zastępstwo. Ona jednak nie chciała o tym słyszeć. Zapowiedziała, że będzie czekać.
I doczeka się. Bo Stuhr dał sobie rok na wyzdrowienie i słowa zamierza dotrzymać. W lipcu wraca do pracy.
Wieść o tym ucieszyła Gogolewskiego.
- Jeśli to prawda, co słyszę, że wracamy od lipca, to bardzo się cieszę - mówi z radością w głosie, po czym dodaje: - Ja uważam, że ogromną rolę odegrało szczęście, i powiedziałbym, że to szczęście dotyczy głównego bohatera w osobie Jerzego Stuhra, jak również dyrektor teatru Krystyny Jandy. Ale i mnie udało się uszczknąć kawałek szczęścia... Spektakl miał szalone powodzenie i wierzę, że nadal będzie grany z tak wielkim sukcesem.