Jerzy Stuhr grał do samego końca
Według słów Krystyny Jandy, Jerzy Stuhr marzył, by odejść na scenie i faktycznie - niemal to się udało. Ostatni swój spektakl - "Geniusz" - zagrał w Krakowie, następnie trafił do szpitala i tam pozostał aż do śmierci.
Jerzy Stuhr grał do samego końca. "Marzył, żeby umrzeć na scenie"
- Jurek zagrał w Krakowie przy dużej widowni przedstawienie z Jackiem Braciakiem. Następnego dnia w domu gorzej się poczuł i żona zawiozła go do szpitala. Zrobiło mu się słabo. Nawarstwiły się wszystkie choroby, takie jak udar, nowotwór - opowiedział w rozmowie z "Super Expressem" senator Jerzy Fedorowicz (76 l.), który prywatnie przyjaźnił się ze swoim imiennikiem.
Jerzy Stuhr zmarł w krakowskim szpitalu
Ostatnie przedstawienie o wymownym tytule "Geniusz" Jerzy Stuhr zagrał 10 czerwca w Operze Krakowskiej. Sztuka Teatru Polonia była dla niego nie tylko rolą aktorską, ale też ostatnim wyzwaniem artystycznym, wszak Stuhr był też reżyserem przedstawienia. Niestety - kolejne spektakle zostały odwołane z powodu pogarszającego się stanu zdrowia.
Jak udało nam się ustalić, ostatnie dni życia aktor spędził w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, gdzie przebywał prawie miesiąc. Niestety - zmarł również w szpitalnym łóżku. Pochowany zostanie również w ukochanym Krakowie, w rodzinnym grobowcu rodziny Stuhrów.
Jerzy Stuhr i ostatni "Geniusz"
- Nie ukrywam, że jestem w szoku. Widzieliśmy się jeszcze niedawno, 10 czerwca w krakowskiej operze graliśmy nasz spektakl na wyjeździe. Pierwszy raz i, jak się właśnie okazało, ostatni. Kilka dni temu Krystyna Janda wysłała nam zdjęcie pana Jerzego ze szpitala: siedział uśmiechnięty na łóżku, wydawało nam się, że zaraz wrócimy do pracy. Mieliśmy zaplanowanych sporo spektakli w tym i w następnym roku. Nie mogę uwierzyć, że już ich nie zagramy - wspominał Łukasz Garlicki (46 l.), który grał w "Geniuszu" u boku Stuhra i Jacka Braciaka (56 l.).
- Będzie go bardzo brakować. To był wielki artysta, wszyscy z niego korzystaliśmy, z jego talentu, wiedzy - podkreślił w rozmowie z nami Jerzy Fedorowicz.