Tydzień temu "Gazeta Wyborcza" poinformowała o odnalezieniu w IPN-ie teczki Jerzego Zelnika. Ocenę zawartości dokumentów w niej zawartych aktor powierzył dziennikarzowi Cezaremu Gmyzowi. W tydzień po szokujących informacjach na temat współpracy aktora, odtwórcy głównej roli w "Faraonie", w tygodniku "Do Rzeczy" pojawiła się rozmowa z Zelnikiem.
- Nic w ogóle nie pamiętam. Ja tego młodego człowieka o nazwisku Zelnik traktuję z dużym dystansem. To był wówczas taki chłopak nieuporządkowany ideowo. Skoncentrowany na seksie i sporcie - tłumaczył się w wywiadzie dla "Do Rzeczy" Zelnik.
Co zawiera teczka Zelnika? Informacje z teczki Zelnika dotyczyły rozpracowywania przez służby studenta Jerzego Kowadło-Kowalika. Mężczyzna został zaliczony przez SB do tzw. złotej młodzieży. Opisując zadania wykonywane przez Zelnika, Gmyz wymienia wręczenie Jerzemu Kowalikowi ulotki opozycyjnej, na co Kowalik miał zareagować pełną obojętnością oraz przekazywanie wiadomości nt., z kim obserwowany utrzymywał kontakty intymne. Następnie informacje na temat inwigilacji studenta stawały się coraz bardziej szczątkowe, co SB tłumaczyła rozwijającą się karierą Zielnika oraz rolą w filmie "Faraon".
W wywiadzie dla "Do Rzeczy" Zelnik podkreśla, że Kowalikowi należą się z jego strony przeprosiny.
– Poza zobowiązaniem w teczce Zelnika nie ma żadnych donosów sporządzonych osobiście przez aktora ani nawet notatek sporządzonych przez oficerów z doniesień Zelnika traktowanego jako TW. W jednym z ostatnich dokumentów jest notatka ze spotkania z Wielgo. Nie ma w niej jednak żadnych informacji świadczącym o tym, by Jerzy Zelnik na kogoś donosił. Opowiada jedynie o swojej pracy jako odtwórcy roli tytułowej w filmie "Faraon" Jerzego Kawalerowicza – czytamy w artykule Gmyza.
Jerzy Zelnik od pewnego czasu nazywany jest twarzą Prawa i Sprawiedliwości. Aktor bardzo często wypowiadał się na tematy polityczne. Przyjął również rolę w filmie "Smoleńsk".