Na 10 kwietnia przypada 10. rocznica katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, w której zginął prezydent Lech Kaczyński z żoną Marią i wielu ludzi zasłużonych dla naszego kraju.
– Katastrofa smoleńska na pewno jest wielką zadrą w naszych sercach i umysłach. To jedna z największych tragedii w historii Polski. W jednym momencie zginęło 96 przedstawicieli polskiej elity, co jest niewyobrażalną stratą dla nas wszystkich. Mimo upływu czasu to wciąż bolesne i trudne do odbudowania. To zawsze ogromny cios, kiedy giną ludzie, w tym przypadku wybitne jednostki, które reprezentowały nas wszystkich na arenie międzynarodowej – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Jerzy Zelnik.
Aktor wielokrotnie czynnie angażował się w obchody upamiętniające tę tragedię. W dniu kolejnych rocznic w katedrze św. Jana w Warszawie wyczytywał nazwiska ofiar. W tym roku wyjątkową, bo 10. rocznicę katastrofy musimy przeżyć inaczej i nieco skromniej, z powodu siejącej spustoszenie na całym świecie pandemii koronawirusa. Pan Jerzy zapewnia, że nie zapomni o modlitwie za ludzi, których cenił i szanował, za wszystkich, którzy wtedy zginęli.
– Musimy znaleźć inny niż dotąd sposób, aby uczcić pamięć ofiar katastrofy i oddać im hołd. Na szczęście mamy internet i inne możliwości porozumiewania się. Ponieważ wszyscy żyjemy teraz w odosobnieniu, przede wszystkim mogę ofiarować swoją szczerą modlitwę za dusze wybitnych ludzi, którzy przedwcześnie odeszli z tego świata. Podobnie zrobi większość ludzi. Tym razem przyszło nam ważne momenty przeżywać indywidualnie, w domowym zaciszu – dodaje aktor.
Mimo trwającej epidemii i ogólnego strachu o zdrowie i życie Zelnik stara się nie załamywać rąk. Wyjechał na wieś, gdzie pracuje nad wyjątkową wersją „Balladyny”, którą zamierza wystawić w Teatrze Telewizji, jak tylko sytuacja wróci do normy.
– Mam nadzieję, że niebawem otrząśniemy się z tego nieszczęścia. To ciężkie wyzwanie dla świata, jedno z najtrudniejszych od czasów II wojny światowej – podsumowuje nasz rozmówca.