Jessica, kto wymyślił twoje imię?
- Mama z babcią. Kiedyś usłyszały to imię i kiedy się urodziłam, postanowiły mieć Jessicę.
No i nie ma takiej drugiej jak ty! Kiedy po raz pierwszy powiększyłaś usta?
- Dwa lata temu... Wypełniłam je kwasem hialuronowym. Lubię mieć duże i pełne usta i lubię czerwoną szminkę.
Jak utrzymać taki efekt?
- Najlepiej co dwa tygodnie powtarzać zabieg, a w ostateczności co miesiąc. Nakłówa się usta igłą w kilku albo kilkunastu miejscach i gotowe. Oczywiście podczas znieczulenia, choć przyznam się, że raz zrobiłam to na żywca. Bolało, ale wytrzymałam.
Włosy też masz przedłużone?
- Noszę doczepy. Odpinam je tylko podczas mycia.
A zdarza ci się wychodzić z domu bez makijażu?
- Rzadko! Musze być umalowana, nawet lekko, inaczej źle się czuję. Tak normalnie makijaż i przyklejanie rzęs zajmuje mi 40 minut.
Pracujesz zawodowo?
- Byłam raz fotomodelką, a teraz robię paznokcie hybrydowe i zabiegi na twarz. Klientki zamawiają moje usługi z dojazdem do domu. Lubią mnie i cenią, a ja kocham moją pracę. Niedługo kończę szkołę kosmetyczną i chcę otworzyć własny gabinet.
A sama, jaki zabieg byś sobie zafundowała?
- Gdybym miała pieniądze, to powiększyłabym biust. A to jakieś 10 tysięcy, więc muszę poczekać.
Czy oprócz dbania o urodę, jesteś też normalną dziewczyną, która sprząta i gotuje?
- Oczywiście, nawet piorę i opiekują się moją młodszą, 5-letnią siostrą, wyprowadzam też na spacer dwa psy, które przygarnęłam. Najbardziej lubię gotować. Robię na przykład pyszną zupę tajską z krewetkami i zwykłe kotlety. Jestem dobrą gospodynią. A i w niedzielne wieczory obowiązkowo oglądam „Rolnika”!
Przeszła ci ochota na ślub z rolnikiem?
- Program wspominam bardzo dobrze, Krzysztofa, u którego byłam też. Nie wyszło nam, trudno, ale nie skreślam rolników, nadal jestem otwarta na propozycje ze wsi.
A ten ideał i kandydat na męża, to jaki musi być?
- Brunet, wysoki, silny i wysportowany. Do tego odpowiedzialny i żeby nie był to typ alkoholowy i imprezowy. Tego nie znoszę!