- Dementuję te plotki, mój mąż nie jest żadnym bankrutem, a wręcz przeciwnie - fantastycznym człowiekiem i genialnym przedsiębiorcą. On i jego finanse mają się bardzo dobrze - zapewnia Pieńkowska.
Zaznacza jednak, że niepokoi ją podejście naszego społeczeństwa do problemu kryzysu.
- Kryzys, z którego my nie do końca jeszcze chyba zdajemy sobie sprawę, dotrze do nas w połowie roku. Tak przynajmniej prognozuje mój mąż, który zna się na tym lepiej niż ja. Dziwię się, że reagujemy na to mówiąc, że ten kryzys jest wymyślony. Mam przyjaciół w Ameryce. Oni nie sprawdzają tego kryzysu na sobie, ale przyjmują do wiadomości. Mimo że ich stać, to oszczędzają, nie inwestują w nowe samochody, a w naszym kraju wycieczki w biurach podróży są wyprzedane, ludzie szaleją na wyprzedażach... - mówi zatroskana prezenterka.