Na ekscesy pozwala sobie tylko na planie filmów, w których gra. Tam zmienia się w mordercę, szpiega, żołnierza czy genialnego matematyka-sprzątacza, jakim był w filmie "Buntownik z wyboru". Po roli Willa w tym obrazie Damon nie musi martwić się o pracę w Fabryce Snów. I nie matrwi się. Tym bardziej że umie nie tylko zagrać, ale też napisać scenariusz, bo to on - wraz z przyjacielem Benem Affleckiem - jest autorem "Buntownika z wyboru". Obaj zrobili karierę.
Patrz też: Damon w nowym filmie Clooney'a
- Możemy grać w filmach nie tylko dla zarobku i sławy, ale przede wszystkim dla przyjemności. A jeśli uda nam się znowu wspólnie coś nakręcić, będzie to dla mnie prawdziwa frajda - mówił o wspólnej pracy (Ben również grał w "Buntowniku...") Matt Damon.
Na co dzień Matt Damon twierdzi, że prowadzi tak nudne życie, że paparazzi na pewno się na nim nie wzbogacą.
- Oni za mną nie chodzą, bo ja nie robię niczego ciekawego - mówi aktor. - Gdyby ktokolwiek chciał mnie fotografować, umarłby z nudów po jednym dniu: "Tutaj Matt siedzi w domu i uczy się roli", "A tu przegląda książki w lokalnej bibliotece"... - śmieje się aktor.
Matta Damona będziemy mogli oglądać w filmie "Invictus", który od 16 kwietnia br. będzie gościł w polskich kinach.