- Jestem bardzo szczęśliwa, bo wracamy do Polski - z radością wyznała w rozmowie z "Super Expressem" Ania.
Aktorka nie ukrywa, że już od dawna myślała o powrocie do kraju. W końcu tu ma stałą pracę, a przyloty na plan serialu "Daleko od noszy" sprawiały pięknej artystce wiele problemu i strasznie ją męczyły. Obecnie wszystkie niedogodności się skończą. Para będzie mogła prowadzić normalne życie, wśród najbliższych.
- Wracamy i już. To jest decyzja nieodwracalna i nie ma co się nad tym zastanawiać. Taka decyzja zapadła w związku z moja pracą - podkreśla Bieniuk. - W tym tygodniu już będziemy w Polsce. Od początku było wiadomo, że nie spędzimy całego życia w Turcji - wyznaje "Super Expressowi".
Para tuż po powrocie do ojczyzny chce wziąć parę tygodni urlopu na znalezienie mieszkania i przygotowanie go. Trzeba będzie znaleźć też przedszkole dla córeczki Oliwii (5 l.) oraz opiekunkę dla synka Szymona (2 l.). No i co najważniejsze - muszą znaleźć czas na przestawienie się na nowy rytm.
- Dopiero skończyłam zdjęcia do filmu z Olafem Lubaszenką (40 l.). Po powrocie do kraju zamierzam więc przez jakiś czas sobie odpocząć - przyznaje Ania.
- Cały czas nie wiem jeszcze, gdzie będę pracował, w którym klubie będę grał. Na razie szukam klubu. Wybiorę ten, który zaproponuje mi najlepsza ofertę - nie ukrywa Jarek.
Ona - z pochodzenia gdynianka, on urodzony gdańszczanin - raczej nie będzie im dane życie w rodzinnych stronach. Wszystko na to wskazuje, że tym klubem może okazać się Legia Warszawa. A byłoby to korzystne też dla Ani. Miałaby blisko na plany filmowe w stolicy. Tak dobiega końca ich przygoda z turecką Antalyą, malowniczym kurortem nad Morzem Śródziemnym. Trwała dwa lata. Decyzję o ostatecznym powrocie z obczyzny przypieczętowały problemy tureckiego klubu z pieniędzmi. Polskiemu piłkarzowi klub Antalayaspor zalega z wypłatą kilkuset tysięcy euro!