Brad Pitt zwierzył się ostatnio w jednym z wywiadów, że najwyraźniej jest już... za stary, aby dostawać dobre role w filmach.
- Wydaje mi się, że aktorstwo jest dla młodszych facetów. Wraz z wiekiem liczba oferowanych mi ciekawych ról drastycznie się zmniejszyła, a młodszy już nie będę - narzeka Pitt.
Dodaje, że niebawem rzuci show-biznes, bo przestał być dochodowym towarem dla hollywoodzkich producentów. Twierdzi również, że może trochę sam jest sobie winny, gdyż nudzą go role amantów, więc odmawia, gdy dostaje propozycję zagrania kolejnego przystojniaka.
- Myślę, że sporo osiągnąłem - pociesza się. - Byłem na szczycie, poczułem, co to znaczy mieć swoje pięć minut i jestem naprawdę spełniony, jednak nie daję sobie wielu lat w tym zawodzie - podsumowuje.
Szkoda! Fani, a szczególnie fanki życiowego partnera Angeliny Jolie, chciałyby z pewnością zobaczyć jeszcze niejeden film z udziałem Brada Pitta. Nawet w roli amanta!
A takim był bez wątpienia w obrazie "Joe Black", który zobaczymy w sobotę.