Doda: Jestem zbłąkaną owieczką

2009-08-10 8:00

Doda (25 l.) wciąż zaskakuje. Niedawno szokowała wypowiedziami o Biblii. Ewangelistów nazwała nawet kolesiami naprutymi winem. Ale, jak się okazuje, artystka nie jest zła, tylko szuka przewodnika, który naprowadzi ją, zbłąkaną owieczkę, na dobrą drogę. Doda opowiada o tym "Super Expressowi".

- Czy kontrowersyjnymi wypowiedziami próbujesz przeciągnąć wiernych na swoją stronę?

- Ja? Wiernych na swoją stronę? Nie! Jedyne co ciągnę, no to wiadomo... Ale tak poważnie, przecież każdy ma swoje przekonania. Moje zdanie o wierze jest sprecyzowane od dawien dawna. Ale za każdym razem, gdy próbowałam konfrontować je z moimi katechetkami, to naprawdę nie potrafiły odpowiedzieć na dręczące mnie pytania.

Wierzę w siłę wyższą, ponieważ bez niej byłabym po prostu pustą ropuchą napompowaną masą błotną, natomiast w instytucję Kościoła nie bardzo. Cały czas czekam, aż mnie ktoś naprowadzi jak zbłąkaną owieczkę, że jakiś duchowny poda mi dłoń i powie "dziecko, nie tędy droga". A tymczasem na łamach waszej gazety ksiądz po raz kolejny stwierdza, że mam poziom Bolka i Lolka. Wylał całą swoją agresję na mnie. Nie wyciągnął do mnie dłoni, nie naprowadził mnie na dobrą drogę. Nie poszłam do światła, tylko zostałam jego zdaniem córką szatana. Więc jak mam wierzyć księżom? No nie mogę po prostu. Szukam cały czas takich z powołania dobrych, fajnych chłopaków w sutannach, a nie takich, z których wylewa się żółć.

- A co jest w życiu najważniejsze?

- Pokój, wolność i miłość. Reszta jest nieistotna. Religii jest tyle na świecie, że nie warto na maksa się deklarować. No i najważniejsze jest dobre bzykanie.

- Podobno pracujesz nad nową płytą. Jaka będzie?

- Cały czas pracuję nad tym, żeby połączyć bardzo ciężkie granie z popową linią melodyczną. Ja naprawdę dobrze czuję się w takim klimacie, bo skrajny pop czy skrajny rock do mnie nie przemawiają. Dlatego chciałabym połączyć te brzmienia. Może mi się uda...

- Czy to wpływ nowego chłopka, Adama "Nergala" Darskiego (32 l.)?

- Nie sądzę. Ja zaczęłam grać w zespole rockowym już 6 lat temu. Ale wtedy nie udało mi się przekonać moich muzyków do ostrego grania. Teraz mam nowych chłopaków i mogę robić, co zechcę. W końcu mam wszystko w dupie swej pięknej, zrobię tak, jak mi się żywnie podoba. I tak mnie nie grają w telewizji, i tak uważają, że mam zryty beret, więc zaczynam robić to, co mi w duszy gra.

- Czy "Nergal" cię wspiera? Teraz trochę mu trudno, bo przecież koncertuje w USA.

- Codziennie jesteśmy na tym znienawidzonym przeze mnie Skypie. Nienawidzę gadać do tego pudła, ale cóż... Na szczęście za kilkanaście dni znów będziemy razem. I znów będzie mnie wspierał, tak jak robi to teraz. Cieszę się, że jest takim dojrzałym, dobrym mężczyzną, bo tego mi brakowało przez ostatnie 6 lat.

- A jak się poznaliście?

- Nie mogę tego powiedzieć, ale kiedyś z pewnością o tym pogadamy, kiedy najdzie mnie taka ochota.


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki