- Biorąc pod uwagę gatunek muzyki, który uprawiam, groteskowe byłoby, gdyby facet pod pięćdziesiątkę szalał na scenie, próbując przekonać do siebie nastoletnią młodzież - szczerze wyznaje "Super Expressowi" Stachursky.
Jacek jest tak stanowczy w swoim postanowieniu, że nie planuje nawet późniejszego powrotu na scenę. - Rzadko to się artystom udaje - tłumaczy swoją decyzję. - W ostatnim czasie tylko Budka Suflera poradziła sobie z comebackiem.
A tymczasem Jacek nadal będzie dla nas śpiewał. Wołania fanów o to, żeby pozostał na scenie, zostały spełnione. Przynajmniej na kilka lat.