Joanna Bartel udzieliła właśnie niezwykle szczerego wywiadu Plejadzie, w którym opisała swoją walkę z depresją. Do jej fatalnego stanu znacznie przyczyniła się pandemia koronawirusa. Po tym jak TVP zakończyło emisje serialu "Święta Wojna", zaczęła spełniać się w kabarecie. Przez lockdown została jednak pozbawiona pracy i stałego źródła dochodu. Od kilku miesięcy jest z nią naprawdę źle.
NIE PRZEGAP: Paweł Wawrzecki w żałobie. Nie żyje członek jego najbliższej rodziny
- Zimą byłam na skraju depresji. Na wyspie Wolin, gdzie teraz mieszkam, nigdy wcześniej nie było tyle śniegu. A mnie zasypało do parapetów. Poza tym miałam letnie opony, więc nigdzie nie mogłam się ruszyć. Na szczęście, sąsiedzi wykopali mi wąską dróżkę, chodziłam do nich i zabierali mnie na zakupy, żebym z głodu nie umarła. Jedyne towarzystwo, jakie miałam, to dziki kot, który bardzo mnie pokochał. (...) I tak naprawdę to głównie dzięki niemu nie wpadłam w depresję. Co rano musiałam znaleźć siłę, by wstać z łóżka i go nakarmić. A on głaskał mnie łapką po twarzy i wszędzie za mną chodził. Byłam pogrążona w smutku, a on dawał mi choć namiastkę radości - wyznała Joanna Bartel w rozmowie z Michałem Misiorkiem.
Joanna Bartel cierpi na nieuleczalną chorobę. Gwiazda serialu TVP "Święta Wojna" w przejmującym wyznaniu
Gwiazda serialu "Święta Wojna" przyznała, że jej fatalny nastrój nie poprawiała pogarszająca się sytuacja finansowa i utrata źródła dochodu.
- Dobrze, że miałam trochę odłożone w skarpecie. Zresztą, napisałam nawet o tym tekst: "W moim domu jest skarpeta, w której trzymam parę zeta. Kiedyś było parę tysi, dzisiaj dziwnie wiotka wisi. I tak w palcach coś tam brzęczy, przyznam, że to trochę męczy. Bo co robić ma artystka? Damą być do towarzystwa?«. I na końcu mówię do tej skarpety: »Jeszcze przyjdą dobre czasy, że zarobię kupę kasy i z nadzieją w przyszłość patrzę: będziesz pełna po ściągacze" - powiedziała Joanna Bartel w wywiadzie dla Plejady.
Ostatnie miesiące były dla niej wyjątkowo trudne. Przez samotność dopadają ją czarne myśli.
- Mimo że staram się być optymistką, to czasem, gdy siedzę sama, nachodzą mnie czarne myśli. Zastanawiam się, po co w ogóle żyję - wyznała smutno Joanna Bartel.
NIE PRZEGAP: Dziennikarz spytał Andrzeja Piasecznego o jego chłopaka, a on odpowiedział! Na ten moment czekało wielu!
Gwiazda serialu TVP przyznała też, że zmaga się z nieuleczalną chorobą.
- Wydaje mi się, że wszystko, co miałam zrobić, już zrobiłam i nic tu po mnie. A dodatkowo cierpię na cukrzycę. To trudna choroba. Wielu rzeczy nie mogę jeść, muszę pamiętać o podawaniu sobie insuliny. Gdyby nie ten kot i seriale na Netflixie, to chyba bym się załamała. Na szczęście, robi się coraz cieplej, jezioro, które mam obok się nagrzewa i będę mogła w nim pływać. Poza tym dziś zauważyłam, że schudłam półtora kilo. No więc mam coraz więcej powodów do radości - wyznała portalowi Joanna Bartel.