Joanna Brodzik w 2023 roku zmieniła fryzurę i pozbyła się długich blond włosów. Teraz odważyła się powiedzieć o innych zmianach, wewnętrznych. - Mogę pójść własną drogą i nikomu nie muszę się z tego tłumaczyć. Co więcej, mogę to zrobić na własnych warunkach i przebudować swoje życie tak, żeby mieć poczucie, że jestem u siebie, a nie, że spełniam czyjeś oczekiwania. To dla mnie siedem bardzo fajnych lat wspaniałej podróży - wyznała w rozmowie z Małgorzatą Ohme.
Potem temat zszedł na stan zdrowia aktorki. Okazało się, że pandemia koronawirusa dała jej w kość, Brodzik przeszła COVID-19, który doskwiera jej do dziś. W pewnym momencie myślała, że zachorowała na nowotwór.
- Były takie dni i tygodnie, że tak mnie "napindalały" pięty, że myślałam sobie: no nic, tylko mam raka pięt (…). Dla mnie pocovidowe, gwałtowne przyspieszenie zmian menopauzalnych, co jest doświadczeniem wielu kobiet, jako konsekwencja przejścia Covidu, było o tyle dojmujące, że nie wiedziałam, co mi jest - wyznała Brodzik.
Teraz aktorka nie przejmuje się już tak objawami, które mają kobiety po 50-tce. - Największą nagrodą za te, co tu ukrywać, słabe elementy osiągania dojrzałości, jest taka odwaga w byciu autentycznym (…). To jest dla mnie wielka frajda i wielka przygoda. Jestem w romansie ze sobą - coraz mniej klapsów, coraz więcej przytulasów - dodała partnerka Pawła Wilczaka.