Gwiazda serialu TVN miała problemy z głosem. By go ratować, musiała poddać się poważnej operacji usunięcia guzków ze strun głosowych. Powodują one chrypkę, kaszel, ból oraz nadmierne zmęczenie w trakcie mówienia. - Myślałam, że już nigdy nie przemówię, nie usłyszę swojego głosu" - zdradziła Joanna Jabłczyńska portalowi Pomponik. Aktorka przyznała, że związane było to ze stresem.
- Nasze życie na co dzień, osób znanych, wygląda tak samo, jak innych osób. Przeżywamy zdrady, rozstania, śmierć bliskich... Miałam gorszy czas i odbiło się to na zdrowiu - przyznała. Teraz by sytuacja się nie powtórzyła specjaliści zalecili jej jogę. Sama także ma inną metodę, morsowanie. - Ja nie mogłam się przekonać, bo jestem zmarźluchem, ale okazuje się, że to najlepsze dla nas, bo organizm narażony na spadek temperatury zaczyna działać na wyższych obrotach i uspokajamy nerw błędny. (...) Idzie impuls i mózg dostaje informację, że jest spokój - dodała Jabłczyńska.