Joanna Jabłczyńska (25 l.), aktorka znana z serialu "Na Wspólnej", została ambasadorką morskich ssaków i będzie walczyć o ich życie.
- Czy morświnom naprawdę potrzebny jest ambasador? Po co? Co pani będzie robić?
- Kiedy pytano ludzi, co wiedzą o morświnie, wielu stawiało na to, że jest to świnka morska albo ptak. Chciałabym ludziom uświadomić, że ten ssak jest gatunkiem zagrożonym i każdy może mu pomóc. W Bałtyku żyje ich ledwie 500-600 sztuk... Ja bym na przykład chciała, żeby moje wnuki zobaczyły morświna.
- Jest ich mało, bo...
- Bo czyha na nie wiele niebezpieczeństw. Morświn nie ma "biegu wstecznego". Nawet jeśli zauważy sieć, to nie jest w stanie się wycofać. Kiedy wpadnie w nią, nie ma ratunku. Szarpie się, zaplątuje i w końcu dusi. Zagrożeniem są zanieczyszczenia, które osłabiają jego układ odpornościowy. Zagrożeniem jest hałas, który zaburza jego orientację.
- Jak Joanna Jabłczyńska, aktorka, może pomóc?
- Jest wiele sposobów na pomaganie. Słyszałam, że np. na statkach mogą być montowane specjalne urządzenia, które odstraszałyby morświny od sieci. Chciałabym uczestniczyć w zbieraniu funduszy na takie urządzenia.
- A co ma zrobić zwykły plażowicz, gdy zobaczy wyrzuconego na brzeg plaży morświna?
- Przede wszystkim powinien zadzwonić po Błękitny Patrol (tel. 795-536-009). A do tego czasu, zanim przyjadą, polewać morświna wodą, ponieważ jego skóra na słońcu za chwilę wyglądać będzie jak sparzony pomidor. Polewamy go tak, by nie zalać górnego otworu, którym oddycha. Powiem, że jest już pierwszy sukces. Ostatnio w Łebie udało się uratować morświna, bo ktoś wiedział, jak z nim postąpić i gdzie zadzwonić po pomoc.