Joanna Krupa z mężem na co dzień mieszkają w Stanach Zjednoczonych. Poruszeni losem uciekających przed wojną Ukraińców, zaangażowali się w akcję MIŚYOU. Dzięki ich inicjatywie wszystkie dzieci dostają pluszaki i środki niezbędne do utrzymania higieny osobistej. Douglas relacjonował w sieci przebieg swojej wizyty w Polsce.
W ostatni weekend do kraju przyjechała także Joanna Krupa, której towarzyszyła siostra Marta. Obie udzielały wsparcia najmłodszym ofiarom wojny, które przebywają w Przemyślu. Gwiazda TVN niejednokrotnie wspominała, że marzy jej się bardzo duża rodzina. W rozmowie z Pudelkiem przyznała, że tragedia ukraińskich dzieci skłoniła ją i jej męża do rozmów o adopcji.
- Z mężem myślimy coraz bardziej, że może w przyszłości zdecydujemy się na adopcję. To jest bardzo mocny temat i wymaga dłuższej rozmowy. Myślimy, żeby adoptować dziecko z Ukrainy albo z Polski. Douglas zawsze chciał adoptować dziecko, jestem na to otwarta. Zobaczymy, co Bóg ma w planach. Coraz częściej rozmawiamy na ten temat - wyznała Joanna Krupa.
Gwiazda TVN jest świadoma zawiłości wynikających z procedur adopcyjnych. Tą kwestią zajmie się jej mąż, który współpracuje już z jedną z fundacji otaczającą wsparciem dzieci z domu dziecka.
- Douglas pracuje teraz z fundacją domu dziecka i zacznie powolutku dowiadywać się, jak ten proces działa i ile czasu trwają niezbędne formalności. Miłość i serce powinny być dla każdego dziecka. Moja córeczka uwielbia inne dzieci i chętnie się z nimi bawi. Nawet jakbyśmy zaadoptowali trochę starsze dziecko, to na pewno bez trudu by się z nią lub nim pogodziła - powiedziała Joanna Krupa.
Postawa godna podziwu?