– W moim odczuciu film pod tytułem „Zimna wojna” może przepaść w obliczu konfliktu w USA związanego z budową muru na granicy amerykańsko-meksykańskiej. Dadzą statuetkę Oscara meksykańskim twórcom w ramach ugłaskania nastrojów wokół tego problemu – mówi Krzysztof Arsenowicz (63 l.), aktor, prezenter, dziennikarz polonijny.
Podobnego zdania jest Marek Mariusz Mościcki (42 l.), reżyser z Los Angeles. – Przyznanie nagrody może być uwarunkowane politycznie. Nie od dziś wiadomo, że Trump jest za stworzeniem muru między USA a Meksykiem. Reżyser „Romy” to rdzenny Meksykanin. Filmowe wytwórnie to przede wszystkim demokraci, którzy wcale nie są za wdrożeniem idei Trumpa w życie. Curon to typ człowieka, który odniósł sukces w USA jako właśnie Meksykanin. Trump, budując mur, wielu ludziom odbiera american dream – tłumaczy „Super Expressowi”.
Nieco inne światło na ten temat rzuca natomiast Zbigniew Banaś (62 l.), krytyk filmowy, wykładowca Uniwersytetu Loyola w Chicago. – Film „Zimna wojna” ma szansę na nominację do tegorocznej nagrody Oscara, ale nie sądzę, że go zdobędzie. Z prostej przyczyny. Nie wydaje mi się, że kilkuset członków komisji obejrzało ten film. Góra kilku i z tego powodu tej nagrody nie dostanie. Film „Roma” produkowany przez Netflix, był bardzo intensywnie promowany w USA, przez wiele miesięcy, dlatego ma większe szansę. Z tego samego powodu nie wydaje mi się też, że Joanna Kulig otrzyma statuetkę.