"Super Express":Pół roku temu zmarł pani mąż. W takiej sytuacji wiele kobiet zamknęłoby się w domu. A pani stara się żyć dalej.
Joanna Kurowska:- Przez dwa miesiące nie wychodziłam z domu. Po śmierci mojego męża była w ciężkiej depresji. Przez te dwa miesiące nie kontaktowałam się ze światem. Wstawałam rano, szłam do pracy i o 16 szłam do łóżka. Jest nasza córka, która ma 15 lat i wymaga ogromnej uwagi. Pomyślałam sobie, że jak się powołało na świat taką wrażliwą, cudowną, mądrą istotę, to trzeba nie być egoistą tylko zająć się tą osobą. To mi pomogło. Córka też potrzebowała pomocy i wydaje mi się, że ja jej tej pomocy udzieliłam. Staram się to robić cały czas. To mnie zmotywowało. Czy będzie lepiej? To się okaże. To jest długi proces. Jak na razie jest dobrze.
Podobno myśli pani o sprzedaży domu?
- Zastanawiałam się nad tym. Przestaję się jednak przejmować tym, co ludzie mówią. A mówią, że powinnam się przeprowadzić bliżej Warszawy, być blisko przyjaciół. Zaczynam się słuchać samej siebie. Jak poczuję, że powinnam się wyprowadzić z tego domu, to to zrobię. Jak na razie tego nie czuję.
W tym trudnym czasie zapewne największym wsparciem była dla pani Agata Młynarska?
- Gdyby nie ona nie dałbym sobie rady. Agata przejęła wszystko co mogła przejąć w tym czasie. Ona mnie rozumie, wie co jest dla mnie ważne, a co nie. Bardzo mi pomogła i gdyby nie to, to nie wiem w jakim punkcie mojego życia bym dzisiaj była. Ta pomoc nie była doraźna. Agata do tej pory bardzo mi pomaga, nawet finansowo. Ogromnym wsparciem była też dla mnie Ania Korcz, Henryka Krzywonosy oraz moja przyjaciółka z Kanady Ania.
Pani Agata ma także świetny kontakt z pani córką. To prawda?
- Tak. Agata jest matką chrzestną mojej córki. Była nawet ze mną przy porodzie. Pierwsza zobaczyła Zosię, bo mąż zemdlał. Ma do Zosi ogromny stosunek emocjonalny tak jak do własnego dziecka. Drugą matką chrzestną córki jest moja rodzona siostra.
To się nazywa prawdziwa przyjaciółka
- To prawda. Mamy niesamowity kontakt z Agatą. Taka przyjaźń zdarza się bardzo rzadko. Można w życiu zaznać wiele złego i dobrego, ale to co nam się przydarzyło jest wyjątkowe. Przyjaźń na całe życie. To jest piękne i rzadkie, bo prawdziwe.
Ale pani Agata również może na panią polegać. Wyprawiła jej pani przyjęcie urodzinowe.
- To nic w przeciwieństwie do tego, co ona robi dla mnie. To jej się należy. Agata również wyprawiła mi urodziny. Powiedziałam jej, że nie będę w tym roku świętowała, bo we wrześniu pochowałam męża i wdowie to nie przystoi. Umówiłyśmy się na kolację. Okazało się, że na tej kolacji było 60 osób. Gdy weszłam to się popłakałam. Agata jest cudowną przyjaciółką.
W spektaklu "Lunch o północy" gra pani kobietę o silnym charakterze, która lubi tupnąć nogą. W życiu prywatnym też Pani taka jest?
- Przyznam, że ma bardzo silny charakter, ale bywa różnie. Ludzie mi mówią, że jestem wyluzowana na życie, spokojna. Gdy poznają mnie prywatnie są zdziwieni. Wbrew pozorom nie jestem tak temperamentna jak grana przeze mnie bohaterka. Bardzo lubię samotność. Osobą, która nie przeszkadza mi w mojej samotni jest m.in. Agata Młynarska, która jest moją największą przyjaciółką. Ona jako jedna z niewielu osób może być ze mną cały czas i mi nie przeszkadza. Tak samo moja córka. One mogą być w domu, a jakby ich nie było. To jest bardzo rzadkie.
Gdy patrzyłam na panią grającą na scenie, nie mogłam oderwać od pani wzroku. Jest pani niesamowicie kobieca.
- Bakuła mi powiedziała, że mam za dużo fałdek (śmiech). Zdziwiłam się, bo jak się rozbiorę to w ogóle ich nie mam. Być może miałam zbyt obcisłą sukienkę.
Rozumiem, że przywiązuje pani dużą wagę do zdrowego trybu życia?
- Uwielbiam naturę. Mieszkam pod Warszawą i uprawiam sporty. Nie wyobrażam sobie życia bez oglądania zmieniających się pór roku. Chociaż różnie się ostatnio w moim życiu wydarzyło i powinnam zmienić ten dom, to tak kocham tę naturę, że bardzo męczę się z tą decyzją.
Zobacz: Joanna Kurowska kusi piersiami w teatrze
Polecamy: Joanna Kurowska UŻYWA BOTOKSU i się tego nie wstydzi!