Joanna Kurowska ujawnia prawdę o życiu Marzeny Kipiel-Sztuki: Czuła się samotna, postać tragiczna. Tylko u nas

2024-06-11 5:00

Rolą Halinki w serialu "Świat według Kiepskich" bawiła Polskę do łez. Dziś ocieramy łzy żalu. Marzena Kipiel-Sztuka zmarła w niedzielę rano po ciężkiej chorobie. Nie miała zbyt wielu bliskich, mieszkała z dala od wielkiego aktorskiego świata. Często dzwoniła jednak do Joanny Kurowskiej (59 l.), z którą zaprzyjaźniły się na planie. - Ona bardzo kochała ludzi, była towarzyska... Ale samotna - mówi "Super Expressowi" aktorka.

Marzena Kipiel-Sztuka była samotna. Nie chciała wyprowadzić się spod Legnicy

Marzena Kipiel-Sztuka nie miała szczęścia w życiu prywatnym. Wcześnie straciła rodziców, a i jej partnerzy umierali młodo. Nie doczekała się dzieci. Rodzinę zastępowała jej cała załoga serialu "Świat według Kiepskich". Joanna Kurowska początkowo zagrała w nim tylko epizod. Później dostała większą rolę - pani prezesowej. - Wtedy zaczęłyśmy spotykać się częściej. Marzenka była zawsze bardzo skupiona, świetnie przygotowana. Miałyśmy chwilę luzu, gdy spotykałyśmy się w hotelu we Wrocławiu, w którym obie nocowałyśmy, gdy ja grałam także w "Pierwszej miłości". Schodziłyśmy razem na kolacje. Skończyło się grać i schodziło się na te kolacyjki. Byliśmy jak rodzina, jak klan. Na takim planie siedziało się przecież wiele dni - opowiada nam Joanna Kurowska. - Gdy się rozjeżdżałyśmy, miałyśmy kontakt telefoniczny. Mam wrażenie, że Marzenka czuła się samotnie poza planem. To było całe jej życie. Dzwoniła do mnie bardzo często - ujawnia aktorka w rozmowie z "Super Expressem".

NIE PRZEGAP: Tak wyglądały ostatnie godziny Marzeny Kipiel-Sztuki. "Paździochowa" widziała ją wieczorem. Wiemy, co się stało. Łzy aż cisną się do oczu

Joanna Kurowska wielokrotnie namawiała Marzenę Kipiel-Sztukę na przeprowadzkę do większego miasta. 

- Myślę, że problem Marzeny polegał na tym, że ona mieszkała pod Legnicą. Bo to nie była Legnica, tylko pod Legnicą. Gdyby mieszkała chociaż we Wrocławiu, miałaby łatwiej o kontakty z kolegami z planów. Nie miała samochodu. A ona bardzo kochała ludzi, była towarzyska... Myśmy zawsze z Zosią Czerwińską mówiły jej, żeby się przeniosła do Wrocławia, bo to zupełnie inne środowisko i człowiek nie jest narażony na samotność - opowiada nam pani Joanna i załamuje ręce: - 58 lat to nie jest czas na umieranie! Właśnie teraz powinna czerpać z życia i tego, co już dokonała. Marzenka jest postacią tragiczną - podsumowuje smutno. 

Epidemia samotności. Dlaczego przeceniamy związki romantyczne nad przyjaźń? Wojciech Kulesza

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki