Trudno w to uwierzyć, ale minęły już dwa lata od rozstania Joanny Opozdy i Antka Królikowskiego. Aktorka samotnie wychowuje synka, ale może liczyć na pomoc swojej mamy. Według informacji przekazanych przez Królikowskiego, babcia Vincenta nie robiła tego za darmo. „Nieprawdą jest, że chcę zmniejszyć alimenty, by mniej płacić na dziecko. Zabezpieczenie wynosi 10 tys. zł na miesiąc, z czego: 4 tys. zł otrzymuje Joanna, 4 tys. zł przekazywane jest matce Joanny za opiekę nad Vinim, a 2 tys. zł realnie otrzymuje mój syn" - tłumaczył w specjalnym oświadczeniu.
- W pewnym momencie mojego życia ja faktycznie mocno potrzebowałam pomocy. Miałam mnóstwo obowiązków. Nie dawałam rady. Potrzebowałam niani na pełen etat. I zaczęłam robić risercz. Dobra niania w Warszawie, taka, której byłabym w stanie powierzyć Vincenta, bierze od 6 do 8 tysięcy, a są nawet droższe. I był taki moment, gdy moja mama chciała wrócić do pracy, bo w pewnym momencie ona zawiesiła swoją działalność gospodarczą. Kiedy to wszystko zaczęło się dziać w moim życiu, kiedy miałam ogromną depresję, leżałam na podłodze i nie było co zbierać. Naprawdę były takie momenty. To ona przy mnie była, pomagała mi. No ale później już chciała wrócić do pracy. Jak każdy człowiek potrzebuje zarabiać, opłacać rachunki. No więc ja poprosiłam moją mamę, żeby przyjęła na pewien okres tylko pracę niani u mnie. I ona się zgodziła. To jest koniec historii - odpowiedziała mu Opozda.
Joanna Opozda miała problemy z nianią. Zrezygnowała więc z pracy dla dobra synka. "On mnie bardzo potrzebuje"
Opozda zdecydowała się więc zatrudnić profesjonalną nianię. - Miałam taką nianię, która przychodziła dorywczo i raczej nie mam super doświadczeń. Żeby znaleźć dobrą nianię to trzeba sporo się naszukać, a ja jestem wymagająca - powiedziała w rozmowie z JastrząbPost. - Spóźniała się cały czas, przychodziła godzinę, dwie godziny po czasie, albo odwoływała mi na piętnaście minut czy pół godziny przed i informowała, że ona jednak nie przyjdzie. Nie mogłam nic sobie zaplanować. Całe szczęście mam moją mamę, która wciąż mi pomaga, ale ile można. Vincent ma już dwa latka, przechodzi bunt dwulatka i jest bardzo atencyjny. Ten bunt dwulatka istnieje. On teraz mnie sprawdza, krzyczy, jest go wszędzie pełno. Nie jest łatwo, ma problemy z drzemkami, z zasypianiem, tu odsmoczkowanie, odpieluchowanie. Tego jest tak dużo i wszystko się nakłada w tym trudnym czasie ale cóż - dodała.
To jednak nie koniec problemów. Dla dobra synka aktorka zrezygnowała z pracy. - Dopiero weszliśmy w ten rok, a ja teraz każdą wolną chwilę spędzam z synkiem, bo on przechodzi bunt dwulatka. Dostałam parę propozycji, niestety musiałam je odrzucić ze względu na to, że chcę być z dzieckiem. Teraz jest taki czas, kiedy on mnie bardzo potrzebuje - powiedziała.