Joanna Szczepkowska w 2013 roku napisała felieton dla portalu e-teatr. Opisała w nim gejów, w towarzystwie których spędzała młodość. Wypowiadała się o nich pozytywnie. Krytykę zawarła jedynie odnosząc się do tzw. homolobby w środowisku teatralnym: "dyktat środowisk homoseksualnych musi się spotykać z odporem, tak jak pary gejowskie muszą się doczekać praw małżeńskich" - napisała. Jeszcze tego samego dnia jej słowa zostały skomentowane przez Andrzeja Morozowskiego. Dziennikarz stwierdził, że poglądy aktorki na temat gejów i lesbijek są podobne do tych, że "Żydzi są winni Holokaustu". Sprawa trafiła do sądu. W 2015 roku sąd okręgowy nakazał TVN opublikowanie przeprosin z powodu naruszenia dóbr osobistych Joanny Szczepkowskiej poprzez przypisywanie jej poglądów homofobicznych. Zasądził także 150 tys. zł grzywny na rzecz PCK. W czerwcu 2016 roku sąd apelacyjny przyznał jednak rację TVN i oddalił żądania aktorki. Sprawą zajął się Sąd Najwyższy, który nakazał powtórny proces, który zakończył się na korzyść Szczepkowskiej.
Przeczytaj więcej o sprawie: TVN musi przeprosić Joannę Szczepkowską. Zobacz, za co
Po latach aktorka wróciła do sprawy w rozmowie z "Wprost". - Nie uwierzyłabym, gdyby mi ktoś przepowiedział, że kiedyś wytoczę proces TVN-owi. Byłam tam częstym gościem, bardzo zaprzyjaźnionym. Moje nazwisko jest w TVN zabronione. Nawet kiedy mój przyjaciel, Chris Niedenthal zaprosił mnie do wypowiedzi na jego temat, stacja odmówiła. Gorzkie doświadczenie, szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń i ustawy niszczącej TVN. Wolałabym mówić tylko dobrze o tej stacji, bo jest najlepsza - wyznała.