Kilka dni temu Joanna Opozda poinformowała na swoim profilu na Instagramie, że nie została wpuszczona z rocznym Vincentem do jednej z popularnych krakowskich kawiarni. W Kociarni, bo tak nazywa się to miejsce, na co dzień mieszkają futrzaści podopieczni Fundacji Kocia Akademia. Osoby, które z różnych powodów nie mogą pozwolić sobie na przygarnięcie kociaka, mają możliwość spędzenia miłych chwil w towarzystwie tych czworonogów. Podobnie jak w innych kocich kawiarniach, również w Kociarni obowiązują ograniczenia wiekowe. Jak możemy dowiedzieć się ze strony i mediów społecznościowych tego miejsca, mogą do niego wejść wyłącznie osoby dorosłe oraz dzieci w wieku szkolnym za okazaniem ważnej legitymacji. Wszystko to ze względów bezpieczeństwa zarówno dzieci, jak i kotów. Joannie Opozdzie umknęła ta informacja.
- Ktoś mi polecił to miejsce. Niestety nie wpuścili nas do środka. Nie wpuszczają dzieci, więc nie polecam innym mamom. Szliśmy na piechotę 30 minut - napisała na Instagramie.
Wkrótce również pracownicy kawiarni zabrali głos w sprawie. Na oficjalnym profilu Kociarni na TikToku pojawił się zabawny filmik, a w komentarzu dodano wyjaśnienie.
- Wyjaśniamy! Do kawiarni wpuszczamy dzieci w wieku szkolnym - za okazaniem legitymacji. Takie zasady ustaliliśmy ze względu na bezpieczeństwo kotów i dzieci - napisali.
Joanna Opozda wydała sprostowanie. Przyznała rację kawiarni: "jest to słuszne i mądre"
Joanna Opozda postanowiła skomentować artykuły na portalach plotkarskich, w których pisano, że została "wyproszona" z kawiarni. Kobieta poinformowała, że jej słowa zostały źle zinterpretowane.
- Nie zostałam wyproszona. Ja po prostu nie zostałam wpuszczona z moim synkiem, ponieważ jest za malutki, o czym poinformowałam moich obserwatorów, bo w ogóle będąc w Krakowie, pokazywałam przeróżne miejsca dla mam z dziećmi, co warto odwiedzić, czego nie warto. Uznałam, że nie każda mama tak jak ja będzie wiedziała o tym, że w kociej kawiarni jest limit dla dziecka, co, jak sobie przemyślałam, jest oczywiście słuszne i mądre - powiedziała.
Co więcej, kobieta przeprosiła za zamieszanie. To nie zdarza się często w środowisku showbiznesowym.
- Kto mnie zna, wie, że ja naprawdę bardzo kocham zwierzęta. [...] W życiu nie pomyślałabym, że ta informacja, bo to była informacja dla innych mam, zostanie tak negatywnie odebrana i rozdmuchana. [...] Jeśli ktoś się poczuł urażony, to przepraszam, bo w ogóle nie miałam tego na myśli. Ja bardzo szanuję takie miejsca, szanuję miejsca, które pomagają zwierzętom - dodała.
Szanujemy taką postawę!
Używasz Thermomixa? Posłuchaj, jak z nim ROZMAWIAĆ!
Listen on Spreaker.