- Gdy zadebiutowałaś w roli Uli Cieplak, byłaś studentką germanistyki i inaczej planowałaś swoją zawodową przyszłość, ale sukces serialu sprawił, że wybrałaś aktorstwo. Jak z perspektywy czasu oceniasz tamtą decyzję?
- Właściwie trudno mówić, że to była moja decyzja. Tak się po prostu złożyło. Faktycznie przed laty zdecydowałam, że nie będę zdawać do szkoły aktorskiej. Aktorstwo wydawało mi się wtedy czymś tak wspaniałym, a jednocześnie tak odległym, że zabrakło mi pewności siebie i może jakiejś zachęty z zewnątrz, żeby zdecydować się iść tą drogą. Uznałam więc, że mogę się w tym kierunku realizować co najwyżej hobbistycznie, od czasu do czasu zagrać jakieś małe role i pewnie będzie to tylko jakaś chwilowa przygoda.
- Gdy “BrzydUla” uczyniła z ciebie ulubienicę widzów, byłaś bardzo młodą dziewczyną, zupełnie nieobytą w świecie show-biznesu. Byłaś wtedy przygotowana na tak dużą popularność?
- Nie miałam prawa być (śmiech). Byłam w szoku, i właściwie do dziś jestem (śmiech). Nie miałam też możliwości żeby przygotować się na to, co później nastąpiło. Byłam studentką II roku filologii germańskiej. Funkcjonowanie w branży aktorskiej wiąże się zainteresowaniem mediów, funkcjonowaniem w telewizji, często na żywo, ze zmasowaną krytyką, wyglądu czy zdolności – i na to wszystko nie byłam przygotowana - ani na nie zawsze szczere komplementy. To wszystko było dla mnie wielkim zaskoczeniem i czułam się trochę jak w filmie. Zyskałam rozpoznawalność, ale utraciłam do pewnego stopnia swoją prywatność. To było przytłaczające: czytać najróżniejsze rzeczy na swój temat w prasie czy w internecie, gdzie każdy mógł to dowolnie skomentować – i nie móc tego jakoś zahamować czy nawet się do tego odnieść. Wtedy nie było Instagrama, Facebook raczkował. Wtedy czułam się przytłoczona i jedynym wyjściem, które widziałam, było wycofanie się. To była jedna z najlepszych decyzji mojego życia. Nauczyłam się funkcjonować w tej branży w taki sposób, żeby czuć się bezpiecznie. Mam więcej narzędzi, które pozwalają na większą kontrolę nad tym, co się wokół mnie dzieje i doświadczenie, które daje dystans do każdej sytuacji.

i
- Jakie to jest uczucie powrócić do swojej pierwszej ważnej roli po tak długim czasie?
- Jestem bardzo podekscytowana, ale miałam też spore obawy przed premierą pierwszego odcinka, bo wiem, że oczekiwania wobec nowej części „BrzydUli” są duże. Przy pierwszej takiej presji nie było, ale i tak mierzyliśmy się ze zmasowaną krytyką – na przykład po pierwszych odcinkach pojawiały się artykuły głoszące, że oglądalność jest tak mała, że serial będzie zdejmowany z anteny. Tymczasem oglądalność była świetna i stale rosła (śmiech). Dlatego właśnie dystans jest taki ważny – trzeba go mieć żeby się nie rozpraszać, robić swoje, czyli skupić się na roli. A rola Uli to dla mnie duże wyzwanie. Jej doświadczenia są zupełnie inne od moich prywatnych, dlatego musiałam spędzić sporo czasu na przygotowaniach.
- Kim dzisiaj jest Ula Cieplak?
- Jest mamą trójki dzieci przytłoczoną codziennością. Kobietą z dużym poczuciem własnej wartości, która wie, że nie musi nikogo udawać i która tęskni do wyzwań innych niż te związane z opieką nad dziećmi i domem. Szybko konfrontuje się ze światem, który stara się jej wiarę we własne siły zaburzyć. Ula ma wspaniały charakter, ale też silną skłonność do poświęcania się dla innych i zapominania, że ona sama również jest ważna w tej układance. To osoba, z którą bardzo chciałabym się przyjaźnić, bo na niej zawsze można polegać. Mam nadzieję, że Ula doda otuchy wielu osobom, które będą nas oglądać. Podobnie, jak w pierwszej części, będzie się mierzyć z tym, w jaki sposób jest postrzegana przez innych ludzi. Znów trafi do środowiska branży modowej, która bywa okrutna jeżeli chodzi o wymagane standardy dotyczące wyglądu. W dzisiejszych czasach są one potwornie wyśrubowane i bardzo często zwyczajnie nieosiągalne. Bardzo nam zależało, żeby wpisać się w ruch body positive i pokazać, że każde ciało jest piękne, takie jakie jest, oraz z czym kobiety, nie tylko te z nadwagą, muszą się mierzyć na co dzień.

i
- Do kin właśnie wszedł film „Jak zostać gwiazdą”, gdzie grasz postać będącą zupełnym przeciwieństwem Uli , tym razem czarny charakter. Niedawno mogliśmy cię też oglądać w roli femme fatale czyli serialowej Romy w „Na Wspólnej”. Czy takie role są ci teraz bliższe?
- W przypadku filmu „Jak zostać gwiazdą”, podobnie jak przy „BrzydUli” współtworzyłam scenariusz, i nie ukrywam, że tworząc tę postać, marzyłam, żeby ją zagrać. Żeby dostać tę rolę, musiałam przejść casting i bardzo się stresowałam. Dzięki pisaniu byłam świetnie przygotowana i udało się. Moja bohaterka jest rzeczywiście na przeciwnym biegunie w stosunku do Uli Cieplak – ona dla blichtru, zysku i opinii innych jest w stanie zrobić absolutnie wszystko. Dobrze się gra role, które dają możliwość rozwoju. Podobnie było z rolą Romy, którą również przyjęłam, szukając nowych wyzwań aktorskich. Nie znaczy to oczywiście, że nie będę już przyjmować ról pozytywnych bohaterek (śmiech). Dla mnie liczy się to, co prezentuje sobą scenariusz i czy dana rola pozwoli mi się w jakiś sposób rozwinąć. Dlatego zdarza mi się odrzucać propozycje. Mam ogromne szczęście, że mogę sobie na to pozwolić i mam nadzieję, że tak już zostanie.
Emisja w TV:BrzydUla poniedziałek-piątek 20.00 TVN 7