Julia Kamińska odkryła w sobie kolejny talent. Już stawia pierwsze kroki w nowym zawodzie! "Chcę więcej!"

2023-06-16 18:39

Choć wydawało się, że przygoda Julii Kamińskiej z serialem „Na Wspólnej” dawno dobiegła końca, niedawno zaskoczyła widzów, po latach znów wcielając się w postać Romy Leneraskiej. Aktorka zdradziła nam, jak wyglądały kulisy jej powrotu do serialu, co ją pociąga w graniu femme fatale i dlaczego uważa, że każdemu powinno się dać drugą szansę.

- Jeszcze do niedawna mogliśmy ponownie oglądać w „BrzydUli”, gdzie po dekadzie na nowo wcieliła się pani w główną bohaterkę, teraz z kolei – także po długiej przerwie – wraca pani do „Na Wspólnej” jako dawno nie widziana Roma. Takie spotkania po latach ze swoimi postaciami są chyba niezwykle ciekawe dla aktora?

- Przede wszystkim zawsze bardzo lubiłam grać Romę, więc nie zastanawiałam się długo, gdy produkcja spytała, czy miałabym ochotę powrócić. Przyznam, że wcielanie się czarne charaktery sprawia mi frajdę. Pewnie wynika to po części z tego, że rzadko mam taką okazję, bo najczęściej jednak gram postacie o wiele bardziej pozytywne, raczej delikatne i spokojne. Dlatego zawsze, gdy nadarza się okazja, by zmierzyć się z czarnym charakterem, chętnie korzystam. Daje mi to dużo radości. To całkiem zabawne, kiedy siadam sobie wieczorami w domu, żeby popracować nad rolą, i zastanawiam się, w jaki sposób podać widzowi tekst, żeby był on jak najbardziej wkurzający (śmiech).

- Wielu aktorów przyznaje, że roli grać czarne charaktery. Co jest w nich takiego pociągającego?

- Myślę, że takie role są po prostu bardzo interesujące, a do tego zdarzają się znacznie rzadziej. Po za tym nasza praca w pewnym sensie polega na tym, żeby spróbować zrozumieć naszych bohaterów i ich postępowanie, co na pewno jest większym wyzwaniem, jeśli postępują niewłaściwie z moralnego punktu widzenia, a tak się właśnie dzieje w przypadku mojej postaci w „Na Wspólnej”. Ciekawe jest dla mnie zastanawianie się, w jaki sposób ona myśli i co nią powoduje.

Julia Kamińska: Przez „Brzydulę” nie mogłam obciąć włosów

- Poprzednim razem Roma zdążyła bardzo uprzykrzyć życie niejednego z bohaterów serialu. Czy ten czas, który spędziła z dala od nich, jakoś ją zmienił?

- Przed wejściem na plan miałam okazję rozmawiać ze scenarzystami, dzięki czemu mogłam się dowiedzieć, jak wiele trudnych rzeczy zdążyło się zadziać w życiu Romy. Jako mama chorego dziecka bardzo dzielnie walczyła o jego zdrowie. Czy jednak te doświadczenia wpłynęły w jakiś sposób na jej charakter lub sposób postępowania? To już widzowie będą musieli ocenić sami. Z pewnością nadal można się po niej spodziewać wszystkiego! Przyznam, że Roma zaskakuje mnie za każdym razem, kiedy już mi się zaczyna wydawać, że udało mi się ją rozgryźć. Ale to właśnie czyni tę rolę tak ciekawą. Ja na jej miejscu wszystko zrobiłabym dokładnie odwrotnie.

- Serialowa Marta postanowiła dać Romie drugą szansę, nie każdy jednak byłby gotów na taki gest. Pani wiedzy w drugą szansę?- Pewnie, że tak! Uważam, że każdy na nią zasługuje, i nie tylko zresztą na drugą, ale i na trzecią, czwartą itd. Oczywiście nie chodzi o to, żeby dawać w je w nieskończoność, ale generalnie jestem za tym, żeby się na siebie wzajemnie nie zamykać i nie przestawać próbować. Dlatego na miejscu Marty pewnie zrobiłabym to samo, chociaż znając Romę, to pewnie mogłabym tego szybko pożałować (śmiech).

- Widzom kojarzy się pani głównie z repertuarem komediowym, ale słuchaczom z zupełnie innymi emocjami, bo w muzyce wybiera pani o wiele poważniejszy i bardziej melancholijny klimat. Skąd się bierze ten kontrast w prani twórczości?

- Jako bardzo młoda osoba trafiłam do telenoweli, materiału z założenia dość lekkiego, w pewnym sensie stało się więc naturalną koleją rzeczy, że trafiał później do podobnego repertuaru, czy to w komediach romantycznych i teatrach komediowych. Można powiedzieć, że zdążyłam się w nim w wyspecjalizować, ale to nie oddaje mnie w stu procentach. Myślę, że gdyby na początku mojej drogi pojawił się inny repertuar, to być może moja kariera zawodowa potoczyłaby się zupełnie inaczej. Dobrze czuję się w komedii, ale świetnie odnajduję się też w poważniejszym repertuarze. Mam w sobie sporo melancholii, którą też chciałabym jakoś twórczo wyrazić i pomaga mi w tym muzyka. To jest dla mnie taki drugi filar, na którym się mocno opieram, i chciałabym dalej iść w tym kierunku. Nie znaczy to oczywiście, że zamierzam rezygnować z komedii, bo uwielbiam to zwłaszcza w teatrze, gdzie publiczność tak żywo reaguje, dzięki czemu i my z tą radosną energią wracamy później do domu. Nie chciałabym z tego nigdy rezygnować, ale potrzebuję też ujścia dla innego rodzaju emocji.

- Na płaszczyźnie muzycznej działa pani coraz intensywniej. Niedawno ukazał się pani kolejny singiel „Tydzień za tygodniem”. Jakie są pani dalsze plany?

- 2 czerwca premierą miał mój kolejny singiel pt „Domino”, a tego lata ukażą się jeszcze dwa kolejne, ostatecznie zamkną się w EP-kę. Za to od września startuję z materiałem, który będzie już zupełnie inny i myślę, że dość zaskakujący, bo w wersji tekstowej będzie on o wiele bardziej niegrzeczny! Lato zapowiada się więc dla mnie pracowicie i bardzo już czekam, kiedy zacznę pracę nad nowa płytą. Zamierzam też realizować teledysk, w którym zresztą zatańczę, o czym zawsze marzyłam. Nad choreografią będę zresztą pracować z Igorem Leonikiem, którego poznałam w programie „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, a z którym zdążyłam też już współpracować na planie innego teledysku, tym razem do piosenki „Miłość” Krzysztofa Iwaneczko, gdzie po raz pierwszy mogłam się sprawdzić w roli reżyserki. Jak widać, staram się więc rozwijać na różnych frontach. Teraz nastał w moim życiu moment, kiedy próbuję swoich sił we wszystkim, jeśli tylko nadarza się dobra okazja.

- I jak się pani w tych nowych dla siebie rolach czuje?

- Świetnie! I nie ukrywam, że chcę więcej (śmiech)!

Sonda
Oglądasz "Na Wspólnej"?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki