- Czego możemy spodziewać się po Monice w nowych odcinkach "Julii"?
- Monika będzie intrygować, ale też bawić. Scenarzyści zauważyli, że mnie i - grającą moją serialową matkę - Aldonę Jankowską ciągnie w kierunku komedii. Bardzo się cieszę, bo od początku miałam taki pomysł na rolę. Poza tym Monika będzie się bardzo starać o dziecko.
- Może pani zdradzić, czy się uda?
- Nie wiem, bo jeszcze nie znamy zakończenia serialu. Produkcja trzyma całą sprawę w tajemnicy. Sama jestem ciekawa, w którą stronę podąży moja postać. Mogę jedynie się domyślać pewnych szczegółów, ale jak będzie naprawdę, dopiero się okaże (śmiech).
- Ma pani znakomity nastrój. Zresztą nie tylko pani, także inni członkowie ekipy "Julii". Domniemywam, że atmosfera na planie jest znakomita.
- Tak. Atmosfera jest iście krakowska. Tempo pracy jest duże, bo w ciągu jednego dnia zdjęciowego mamy wiele scen do nakręcenia, ale nie ma pośpiechu. Przynajmniej ja czuję wewnętrzny luz, bez napięcia.
- Może przeprowadzi się pani do Krakowa?
- To jest piękne, otwarte miasto. Bardzo pozytywnie mnie tu przyjęto. Z dużym sentymentem będę wspominać przygodę z "Julią" i pewnie często będę tu wracać. Ale wybieram Warszawę. Jestem przyzwyczajona do jej rytmu. Lubię szybko jeździć samochodem i stać w korkach. Na co dzień może to jest uciążliwe, ale jednak trochę się za tym tęskni.
- A czy ciągłe podróżowanie pomiędzy Warszawą a planem "Julii" w Krakowie nie bywa męczące?
- Fizycznie tak, ale w pociągu można poznać naprawdę interesujących ludzi. W Warszawie była praca - dom, praca - dom. Podróż uroz-maica dni. Czasami spotykam osoby, które tak po prostu witają się ze mną. Ale są też tacy, którzy mnie nie rozpoznają i opowiadają jakąś historię ze swojego życia. To jest wspaniałe. Tak, krakowska przygoda wiele mi daje.