Justyna była w „Big Brotherze” od początku, ale nie cieszyła się sympatią pozostałych uczestników, otrzymując od nich częste nominacje do opuszczenia Domu. Na pomoc Juszesz, zadeklarowanej wegance, wyruszył więc jej chłopak, Paweł Grigoruk. Niestety, udział chłopaka w programie błyskawicznie spowodował kryzys w ich związku. Justyna wytrzymała tylko tydzień i w odcinku wyemitowanym w czwartek w nocy ze łzami w oczach błagała chłopaka, by zrezygnowali:
- Już nie wytrzymam. Nie mam Ci nic więcej do powiedzenia, poza tym, że nie chcę się już w to bawić, nie chcę tu już być. 100 procent szczerze – mówiła ze łzami w oczach.
- Mnie tu nikt nie rozumie. Już nie chcę być z tymi ludźmi. Niech oni tu sobie siedzą, niech się bawią, niech się prześlizgują do finału, niech jedno z nich wygra ten hajs, a ja tu po prostu nie pasuję - płakała. Ja tu przyszłam w innym celu i najwidoczniej to był mój błąd, że nie wpadłam na to, że ten program będzie o czym innym i taka osoba jak ja będzie tylko kosmitką i kozłem ofiarnym. Nie chcę się w to bawić, już mam dosyć.
Wygląda na to, że nikt nie płacze za Justyną. Widzowie są zdania, że dziewczyna zmieniła się, gdy do „Big Brothera” dołączył jej ukochany.