Justyna Pochanke nagle zniknęła z TVN i dopiero po miesiącach milczenia zdecydowała się wyjawić, że była skrajnie wyczerpana psychicznie i fizycznie. W rozmowie ze "Zwierciadłem" przyznała, że konieczna była pomoc specjalisty.
- Zaczęła się bezsenność i ogólna niemoc. Byłam zmęczona i wyeksploatowana. Miałam taki moment w życiu, że cierpiałam długie lata na bezsenność. Jadłam w nocy, pracowałam w dzień. Dwie, trzy godziny snu i jazda. Siedziałam jak skamieniała, łzy płynęły same, nie potrafiłam nawet odpowiedzieć na pytanie: dlaczego? - wyznała Justyna Pochanke.
NIE PRZEGAP: Mikołaj Roznerski przerywa milczenie po rozstaniu z Kalską! Ostre zgrzyty na planie "M jak miłość"?!
Najbliżsi widzieli, co się z nią dzieje i wysłali ją na terapię. Mąż i córka byli dla niej ogromnym wsparciem w trudnym czasie i starali się jej pomóc "domowymi" metodami.
- Wyszłam z kryzysu, trzymając za rękę bliskie osoby. Najlepsze okazały się metody chałupnicze. Mąż zamykał mnie na klucz w sypialni, córka chowała przede mną czekoladę - zwierzyła się była gwiazda TVN.
Niedawno w mediach pojawiły się doniesienia o jej ucieczce z Polski. Ponoć razem z mężem zaszyli się w luksusowej willi w słonecznej Hiszpanii. W rozmowie z "Newsweekiem" Justyna Pochanke odniosła się do tych plotek i wyjawiła, co naprawdę się z nią działo.
- Czytałam, że wybudowaliśmy dom w Marbelli i czuję się tam osamotniona i smutna. A także, że piszę książki - autobiografię i dla dzieci. Nie piszę, tylko czytam. Domu w Marbelli nie mam, choć mam swoje miejsce w Hiszpanii. Ale od dwóch lat nie wyjeżdżam, nie miałam i nie mam planów emigracyjnych - mówi Justyna Pochanke.
Dziennikarka oświadczyła też, że już nigdy nie wróci do telewizji. Tęsknicie za nią?