Justyna Sieńczyłło poznała swojego męża, gdy miała zaledwie 14 lat, jednak ich miłość narodziła się dopiero kilka lat później. Po raz pierwszy spotkali się w 1985 r. na przesłuchaniach do filmu "Szaleństwa panny Ewy".
- Oczywiście, [Emilian] mówi, że mnie zapamiętał i mówi, że pamięta moje oczy. Czaruje dobrze, bo zaczarował mnie. (...) Na szczęście nie zagrałam [w tym filmie], bo bym na pewno nie byłabym z nim, jestem o tym przekonana - wspomina Sieńczyłło.
Aktorka przyznała, że wówczas uważała Kamińskiego za "starego faceta". - Jak masz 14 lat, to nawet dwa lata robią różnicę... - tłumaczyła na wizji. Po kilku latach spotkali się ponownie. Zaiskrzyło pomiędzy nimi, gdy pracowali nad filmem Krystyny Jandy "Na szkle malowane". Justyna przyznaje, że nie bała się różnicy wieku, bo wiedziała, że Emilian to ten jedyny. Ta kwestia martwiła jednak jej rodziców.
- Rodzice się oczywiście martwili, specjalnie dla naszych rodzin mieszkaliśmy razem przez dwa lata, żeby pokazać, że to jest świadomy wybór, a nie romans. (...) Miałam podpowiedź wewnętrzną, mam tzw. kobiecą intuicję - wspomina aktorka.
Bardzo ciepło wypowiedziała się o Emilianie Kamińskim, gdy dziennikarz zapytał ją, jaki prywatnie jest jej mąż.
- Emilian bardzo się zmienił. Jest człowiekiem niezwykle ciekawym, życie z nim jest zaskakujące i nieokiełznane, dlatego fascynujące. Nigdy się z nim nie nudzę. Tylko on nie lubi wyjeżdżać, to pasja, którą realizuję z tatą, z siostrą, z przyjaciółkami - powiedziała aktorka.
W 2009 roku małżeństwo wspólnie otworzyło teatr "Kamienica". Nie obyło się bez sprzeczek i kłótni przy otwieraniu własnego biznesu. Aktorka przyznała, że w tamtym czasie bardzo bała się o zdrowie i życie ukochanego.
- Były tarcia, ale ze strachu o jego zdrowie, że coś mu się stanie. To były takie nerwy, że co rusz staliśmy pod ścianą z rękami do góry, że bankrutujemy. Bałam się o jego zdrowie, że serce mu nie wytrzyma, że po prostu dostanie wylewu - mówi Justyna Sieńczyłło.