O tym, jak jeździ Justyna, wie każdy. A to pod prąd, a to wyprzedza na podwójnej ciągłej. Ma też na koncie kolizje. W piątek rano kolejny raz złamała przepisy. W terenie zabudowanym przekroczyła prędkość aż o 64 km/godz.!!! Pech chciał, że wszystko widziała policja. Justyna straciła prawo jazdy na trzy miesiące. Informacja – podobnie jak informacje o robotach drogowych, zaginionych pieskach czy kotkach – szybko trafiła do mediów.
Steczkowska twierdzi, że to policjanci na nią donieśli. Teraz oskarża ich o złamanie prawa.
„Niestety czuję się zdruzgotana, że Komenda Powiatowa Policji w Grodzisku Mazowieckim bezpardonowo złamała chroniące KAŻDEGO OBYWATELA prawo (art. 13 Prawo prasowe), dzwoniąc na Gorącą Linię radia RMF FM i robiąc sensację z tego, że mnie złapano i powodując falę hejtu na moją osobę. Jak mam się czuć w kraju, w którym uczciwie płacę podatki, NIGDY nie byłam karana, brałam udział w niezliczonej ilości akcji charytatywnych, a pomimo tego traktuje się mnie jak obywatela gorszej kategorii, tylko dlatego, że jestem artystą (patrz: osobą ogólnie znaną z racji wykonywanego zawodu). I robi to POLICJA – stróż prawa opłacany z NASZYCH PODATKÓW” – napisała oburzona.
A wystarczyło jechać wolniej i nie byłoby sprawy...
Co na to policja?
- Mam nadzieję, że formułując tak poważne zarzuty wobec policjantów z Grodziska Mazowieckiego piosenkarka ma na to dowody, bo inaczej odbieram to wyłącznie jako pomówienie i nie chciałbym aby tak było to oceniane, ale musi, jako chęć lansu z wykorzystaniem sytuacji jaka miała miejsce. Miałem do czynienia z wieloma przypadkami interwencji policjantów w stosunku do aktorów, muzyków, osób znanych ogólnie określanych jako celebrytów i niestety bardzo często te wszystkie interwencje łączy jedna rzecz, to, że bohater takiego zdarzenia, ma ogromne przeświadczenie, że jest najważniejszy, że wszyscy sobie muszą zdawać z tego sprawę. Jednak to jest tak, że policjantom jest obojętne kim jest z zawodu osoba, względem której prowadzona jest interwencja. Liczy się to, że popełniła wykroczenie np. w ruchu drogowym czy o innym charakterze lub przestępstwo. Z tego wynikało zainteresowanie jej osobą i została podjęta interwencja. Liczyłbym na to, że formułując tak poważne zarzuty, osoba ta ma ku temu niezbite podstawy. Chętnie zapoznam się z takimi dowodami, ponieważ zawsze zależy nam na wyjaśnianiu tego typu sytuacji. Jeżeli miałyby się one potwierdzić, to oczywiście stanowiłoby to jakiś przytyk do dalszej dyskusji, natomiast jeżeli są to insynuacje wyssane z palca, bo tak bym je określił na tą chwilę, to można tylko wyrazić ubolewanie z tego powodu. Natomiast samą interwencją policjantów było to, że sama zainteresowana znacząco przekroczyła prędkość. Jeżeli nie chciałaby być negatywnym bohaterem tego typu sytuacji, to wystarczy po prostu jeździć zgodnie z przepisami - mówi "Super Expressowi" Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.