- Czy jako jurorka „The Voice of Poland” miewasz czasem wyrzuty sumienia, że nie dałaś komuś szansy?
– Tak, to jest najtrudniejsza część programu, kiedy nie zawsze możemy się odwrócić, czasami mamy już pełne drużyny, a czasami widzimy, że to jeszcze nie jest ten moment, ale wiem, że komuś jest przykro. Ale lepiej, żeby poczekał rok czy dwa i naprawdę się przygotował, żeby nie odpadł w pierwszym etapie.
– Czy gdybyś była znowu Justyną, która stoi u progu kariery, zdecydowałabyś się na udział w programie „The Voice of Poland” czy „Szansa na sukces”, od której wszystko się u ciebie zaczęło?
– Teraz przyszłabym do „The Voice of Poland”, bo „Szansa na sukces” była bardzo dobra w tamtym czasie. Teraz jest bardziej rodzinnym programem, bardziej dla amatorów. Tu jednak zgłaszają się ludzie, którzy zawodowo chcą śpiewać.
– Czy po 25 latach na scenie nadal miewasz tremę?
– Przy premierach tak. Np. w Opolu byłam mocno stremowana. Dopiero po pierwszym utworze zaczęło mi to odpuszczać. Miałam też stres związany z tym, czy zdążę przebrać się do kolejnego wyjścia na czas, czy przez to tempo nie będę miała zadyszki i czy wszystko spamiętam.
– Niedawno skończyłaś 50 lat. Czy okrągłe urodziny skłoniły cię do jakichś refleksji? Do zrobienia bilansu zysków i strat?
– Nie robię bilansu zysków i strat. Życie to jest droga. Mamy lepsze i gorsze dni, lepsze i gorsze lata. Lepsze i gorsze decyzje podejmujemy, ale wszystko nas czegoś uczy. Jeśli jesteśmy na tyle inteligentni i świadomi swoich błędów, wiemy, że nie powinniśmy ich powtarzać. Sama jestem na tyle świadomą osobą, która nie wraca do rzeczy, które nie są dla mnie, ale dobrze, że je przeżyłam, bo czegoś mnie nauczyły. Najważniejsze to wyciągnąć wnioski dla samego siebie i nie wracać do doświadczeń, które nas męczą… To, co zrobiłam źle, wybaczyłam sobie, wybaczyłam też innym, którzy zrobili mi krzywdę. Nie czuję do nikogo żalu. Żyję szczęśliwie. Rozwijam się każdego dnia. Dużo czytam, uwielbiam książki. Kocham swoją rodzinę. Moje dzieci są dla mnie najważniejsze na świecie. Wydaje mi się, że moje życie jest szczęśliwe, bo je sama kreuję i wiele w nim ode mnie zależy.
– Twój syn Leon również robi karierę. Wiem, że mocno go wspierasz.
– Przede wszystkim wspieram go w tworzeniu muzyki, bo kariera to po prostu bycie medialną osobą. Ma znaną mamę, więc też bywa mu trudniej z tego powodu. Uważam, że ma talent do produkowania współczesnych rzeczy, dyskotekowych, tanecznych – to czuje i świetnie to robi, jest DJ-em, wie, jak ludzi poruszyć, jak ich rozbawić. Trzymam za niego kciuki i pomagam mu, jak tylko mogę. Zresztą on sam ze swoim przyjacielem napisał dla mnie piosenkę „Now”, którą z przyjemnością zaśpiewałam. Zagraliśmy parę imprez i było super.
– Nie jest tajemnicą, że twój najstarszy syn ma poważną narzeczoną. Jaką więc będziesz teściową?
– Najlepszą (uśmiech). Kocham wszystkie dziewczyny, które przychodzą do naszego domu. Są cudowne. Na razie jest Ksenia i Natalia. Mam nadzieję, że to będą długie związki, ale to nie ode mnie zależy i nie będę się wtrącać w ich życie. Zawsze przyjmuję dziewczyny moich synów z otwartym sercem i serdecznością. Niedługo wszyscy jedziemy razem na wakacje. Helenka zyskała nowe fajne ciocie, które uwielbia i świetnie się z nimi bawi.
Rozmawiała Martyna Rokita
Więcej w wywiadzie wideo!