Agnieszka Kaczorowska skupiła się na działalności w sieci. To tam zarabia pieniądze, ale też dzieli się z fanami swoimi przemyśleniami. Często jej posty wzbudzają duże emocje, tak jak było przy okazji jej głośnych słów na temat epatowania brzydotą w Internecie. Po tym wpisie zalała ją fala hejtu. Wtedy, aktorka robiła dobrą minę do złej gry. Teraz okazuje się, że bardzo przeżyła tamtą sytuację. Do tego stopnia, że potrzebowała pomocy specjalistów. Czuła się prześladowana i obawiała się o bezpieczeństwo swoich dzieci.
Polecany artykuł:
Agnieszka razem ze swoim mężem Maciejem Pelą (33 l.) powołali do życia stowarzyszenie, które ma pomagać osobom, które zostały dotknięte hejtem w sieci. Para chce walczyć z nienawiścią w Internecie. Jak się okazuje, aktorka sama ciężko zniosła falę hejtu, która ją zalała po jednym z wpisów, które zamieściła na swoim profilu na Instagramie.
- Czułam się prześladowana. Bałam się gdziekolwiek wychodzić. Nie chciałam opuszczać domu, gdzie czułam się bezpiecznie i który był moją oazą spokoju. Przede wszystkim żyłam w strachu o swoje dziecko, o Gabrysię, która była jeszcze w moim brzuchu. Czułam się bardzo źle i musiałam skorzystać z pomocy specjalistów. Mój mąż blokował komentarze na Instagramie, żebym ich nie czytała - wyznała w rozmowie z "Party".
Jednocześnie Kaczorowska przyznała, że rozważa przeprowadzkę do Włoch. To kraj jej szczególnie bliski. To tam przyjęła oświadczyny Macieja i wzięli ślub.
- Na razie najważniejsza jest kwestia wyboru przedszkola, do którego pójdzie starsza córka. Potem szkoły, ale wtedy może już nas tu nie będzie. (...) Edukacja w polskiej szkole i program nauczania w niej budzi nasze spore obawy i pytania, czy chcemy, by nasze córki tu się kształciły - dodała Kaczorowska.