Pod koniec 2018 roku gruchnęła wieść, że Kaja Paschalska jest w ciąży. Okazało się, że ciążowy brzuszek to tylko efekt charakteryzacji w "Klanie". Jak się okazuje, aktorka nawet myślała o tym, by mieć rodzinę i dzieci. Teraz odważyła się opowiedzieć, dlaczego jednak tak się nie stało.
- Jak wiele kobiet byłam zaprogramowana na to, że rodzina, mąż i dzieci to jest to ostateczne poczucie bezpieczeństwa, spełnienia, coś do odhaczenia, normalna kolej rzeczy. Były takie momenty w moim życiu, że bardzo chciałam mieć dzieci, ale dobrze, że nic z tego nie wyszło, bo trauma pokoleniowa ciągnęłaby się dalej - powiedziała Kaja Paschalska w rozmowie z "Wprost". - Wychodzę z założenia, że zanim podejmę się wychowania młodego człowieka, powinnam najpierw ogarnąć samą siebie. Moje życie ostatnio to nauka zdrowego egoizmu i budowanie poczucia własnej wartości, nie ma w nim miejsca na tak ogromną odpowiedzialność za osobę trzecią. Czy to się kiedyś zmieni? Nie mówię, że nie, ale presji też nie czuję. Z żadnej strony - dodała.
Ta trauma to jej nieprzepracowane problemy, które rozpoczęły się ze startem kariery na ekranie. Kaja Paschalska nie chciałaby, żeby przeniosły się one na kolejne pokolenie. W wywiadzie wspomniała m.in. scenę, gdy musiała grać wątek pierwszej menstruacji.
- Pamiętam scenę mojej postaci, która dotyczyła pierwszej miesiączki i dwunastoletnią siebie ze świadomością, że miliony ludzi, w tym moi rówieśnicy, będą na to patrzeć i się ze mnie śmiać. Dla dojrzewającej dziewczynki nie ma bardziej intymnego tematu - zdradziła aktorka.