Niedzielny wieczór, kościół Środowisk Twórczych przy pl. Teatralnym w Warszawie. Świątynia nie jest pełna. Część tych, którym Kalina była bliska, zmaga się z wiekiem, z chorobami, część już odeszła na wieki.
Ale w kościele nie zabrakło Krystyny Sienkiewicz (76 l.), Ewy Złotowskiej (64 l.), Marka Frąckowiaka (61 l.), Aliny Janowskiej (88 l.), Barbary Krafftówny (83 l.), Zofii Merle (73 l.) z mężem, Zofii Czerwińskiej... i wielkiej przyjaciółki Kaliny - Aleksandry Wierzbickiej. Mszę celebrował duszpasterz środowisk twórczych ks. Wiesław Niewęgłowski (70 l.).
- O czwartej w nocy odebrałem telefon, że przed chwilą zmarła Kalina Jędrusik - wspominał duszpasterz. Opowiadał, jak przed zamknięciem wieka przyjaciele poprawiali jej włosy, sukienkę. - Jak przed premierą. Bo to była najważniejsza premiera... - mówił.
Przyjaciele wspominali aktorkę. Była naprawdę niezwykłą kobietą. Kochała życie, ludzi, uwielbiała się śmiać.
- Była cudownym zjawiskiem aktorskim i ludzkim. Do jej domu na Żoliborzu schodziła się elita - wspomina Zofia Czerwińska. - Była wspaniałą przyjaciółką.
- Kiedyś zobaczyła mnie grającą i powiedziała: "Coś ty zrobiła, że tak szczupło wyglądałaś". A byłam wtedy grubsza, bo przed chorobą. Więc powiedziałam, że wciągnęłam policzki i dlatego tak szczupło wyglądałam. Śmiała się z tego strasznie - opowiada Zofia Merle.
Kalina Jędrusik była kociarą
Kalina była jedną z najbardziej intrygujących kobiet drugiej połowy XX wieku. Kochali się w niej dorośli, nastolatki. Pani Zofia wspomina śmieszną historię, jak syn zaprosił kiedyś męską część klasy, by zobaczyli... kto podaje mu obiad. Kaliny gotowanie to była poezja. - Stanęli za płotem, a on, tak, by wszystko było widać, usiadł na tarasie. Był dumny - z uśmiechem na ustach wspomina pani Zofia. Kalina Jędrusik odeszła w gorącą noc 20 lat temu. Chorowała na astmę i mimo ostrzeżeń lekarzy opiekowała się bezdomnymi zwierzętami. Podobno to ją zabiło...
- Do końca życia wieczorami, w pelerynce, chodziła karmić pół kociego Żoliborza, choć nie wolno jej było - mówi Czerwińska.