Dziennikarz wybrał się na kolację do jednej z warszawskich restauracji w samym centrum miasta. W oczekiwaniu na posiłek wertował bardzo uważnie strony dzieła lidera Prawa i Sprawiedliwości. Narodowe dylematy rozcieńczał lampką czerwonego wina.
Niestety, nic co dobre, nie trwa wiecznie. Posiedzenie Durczoka z Kaczyńskim w ręku musiało się zakończyć. Przynajmniej na razie, bo pan Kamil zbierając się do wyjścia, zakupił butelkę czerwonego trunku. Pewnie po to, aby w skupieniu dokończyć lekturę w domu.
Widać nie mógł myśleć o niczym innym, bo przy wyborze alkoholu zdał się na obsługę, po dłuższej chwili zastanowienia wybór padł na butelkę z górnej półki. Zaopatrzony ruszył do domu z Kaczyńskim pod pachą i winem w papierowej torbie.
Na pewno spędził uroczy wieczór.