Czytając dzisiejszy "Fakt" można dojść właśnie do takiego wniosku. Kammela i Niezgody już od dawna nie widziano nigdzie razem. Dotąd regularnie stołowali się wspólnie w markowych knajpach, zajadając sushi i pijąc piwo oraz wino za kwoty znacznie przekraczające dniówkę zwykłego śmiertelnika. Teraz Kammelowi zostały naleśniki i kebaby, a Niezgoda przerzuciła się na kiełbasę.
Czyżby to właśnie kwestie kulinarne i ograniczenia kosztów wystawiły na próbę związek byłego prezentera i byłej bankowiec? Kto wie - skoro przez żołądek do serca, to możliwe, że przez pasztetową i kebab w cienkim cieście do rozstania.