Karin Stanek na dwa dni przed śmiercią: Chcę już umrzeć...

2011-02-19 12:33

Ta wiadomość wstrząsnęła całą Polską. Karin Stanek († 68 l.) nie żyje. Odeszła w szpitalu pod Hannoverem w Niemczech. Przed śmiercią cierpiała, zaatakowało ją zapalenie płuc i przez trzy tygodnie walczyła z chorobą. W miniony weekend odwiedziła ją w szpitalu jej najbliższa przyjaciółka. Wtedy Karin wyznała jej: - Chciałabym, aby Bóg mnie już zabrał. We wtorek była już w niebie...

Mała miejscowość pod Hannoverem. To tu od 1981 roku mieszkała wielka polska piosenkarka Karin Stanek. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie prowadziła bujnego życia towarzyskiego. Jej świat ograniczał się tak naprawdę do matki, którą się opiekowała, oraz najbliższej przyjaciółki, z którą dzieliła swoje sekrety i której ponoć chciała zostawić majątek. Czasem kontaktowała się z rodzeństwem również mieszkającym w Niemczech. Nigdy na stałe nie związała się z żadnym mężczyzną. Raczej nie utrzymywała kontaktów z krajem. Skupiała się głównie na tych służbowych.

Przeczytaj koniecznie: Karin Stanek zmarła w wieku 68 lat. Choć mieszkała w Niemczech, była patriotką

- Ostatni raz widziałem ją 10 lat temu. Mało jej było po wyjeździe na polskiej scenie. Szkoda, nie zasłużyła na to. Ale też wiem, bo sam mieszkam za granicą, że aby być obecnym, trzeba utrzymywać kontakty. Może powodem tej jej nieobecności było to, że nie umiała podtrzymywać kontaktów, nie wiedziała, jak to robić... - zastanawia się Marian Lichtman (64 l.) z Trubadurów.

Karin dobrze żyło się w Niemczech. Dużo występowała, dobrze zarabiała. Mimo nacisków nie wyzbyła się jednak polskiego obywatelstwa. I bardzo tęskniła za Polską...

- W Stanach była na dwóch koncertach, ale nigdy nie chciała tu zostać, o czym marzyło wielu artystów. Było jej dobrze w Niemczech, gdzie robiła karierę, znała doskonale język - wspomina Marek Kulisiewicz z zespołu Wawele.

Rzadko też bywała w swym rodzinnym Bytomiu. - Pamiętam panią Karin. Mam nawet jej zdjęcie, na którym pokazuje, że tutaj mieszkała, w tym budynku. Osobiście nigdy jej nie poznałam, ale przychodzi do mnie taka starsza pani i opowiada, że jak Karin była mała, biegała tutaj na podwórku. Niestety, o jej rodzinie słuch zaginął. Wszyscy gdzieś wyjechali - usłyszeliśmy w barze Ekspres, nad którym niegdyś mieszkała piosenkarka.

Niestety, Karin Stanek już w rodzinne strony nie wróci. - Po Karin przyjechało do domu pogotowie. Była bardzo słaba. Miała 40-stopniową gorączkę. Przez trzy tygodnie nie udało się jej zbić w szpitalu. Karin nie lubiła narzekać, skarżyć się... W weekend odwiedziła ją w szpitalu przyjaciółka. To wtedy Karin wyznała jej, że bardzo cierpi, że chciałaby, by Bóg już ją zabrał - mówi nam Anna Kryszkiewicz, jej menedżerka. Panie znały się ponad 40 lat. - Uwielbiała przyjeżdżać do Polski, ale ostatnio, gdy jej proponowałam, by dała tu koncerty, odmawiała. Mówiła, że już nie ma tyle siły, co dawniej i bardzo nie chciałaby zawieść fanów - zdradza.

Patrz też: Karin Stanek nie żyje. Zmarła w Niemczech na zapalenie płuc VIDEO

Maria Szabłowska (65 l.), Wideoteka Dorosłego Człowieka:
- Oglądałam ją w telewizji. Bardzo podobała się nam, młodym ludziom, rodzicom niezbyt. Uważali, że za bardzo skacze, że jest zbyt żywiołowa. Jak ją poznałam, to stwierdziłam, że jest taka sama w życiu, jak na scenie.

Ryszard Poznakowski (65 l.) Czerwono-Czarni, Trubadurzy:
- Męski typ dziewczyny. Z nią się rozmawiało jak z chłopakiem. Jak otrzymała propozycję z Czerwono-Czarnych, wysłała telegram: "Proszę do mnie zatelegrafować, gdzie i kiedy mam przyjechać z gitarą i swoim talentem".

Włodzimierz Wander (72 l.) Niebiesko-Czarni, Polanie:
- Nie zachowywała się jak wielka gwiazda. Nie mogę o niej złego słowa powiedzieć. Miała bardzo dobry słuch. Wystarczyło, że tylko raz usłyszała jakąś piosenkę i potrafiła ją bez błędu zagrać i zaśpiewać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają