Większość Polaków już się cieszy na myśl o wakacjach. A to Bałtyk, Mazury, Hiszpania, Turcja... Wybór jest spory. Jednak on wcale nie snuje letnich planów. Karol Strasburger nawet nie chce o tym myśleć. Widmo samotnych wakacji wręcz go przeraża. Do tej pory letnie miesiące spędzał w ukochanej Chorwacji. Z panią Ireną jeździł tam kamperem.
- Czy gdzieś będę odpoczywał? Ja naprawdę nie wiem. Przez tyle lat wyjeżdżałem z żoną, ale teraz, jak jej nie ma... - panu Karolowi łamie się głos.
Przeczytaj też: Karol Strasburger o śmierci żony: Byliśmy zgrani, kochający się
I nie ma się czemu dziwić. Jeszcze kilka lat temu szczęśliwy opowiadał przecież "Super Expressowi"o ich wspólnych wypadach. - Irena ze mną nurkuje, surfuje, jest bardzo spontaniczna we wszystkim, co robi. Ja łowię ryby, skrobię, czyszczę, kroję, ona zajmuje się marynatami i przyprawami. Przeżyliśmy np. takie wichury, które niszczyły wszystko wokół. Było bardzo niebezpiecznie, nierzadko już żegnaliśmy się z życiem, ale jakoś wszystko udało się przetrwać. I to nas wzmocniło, uodporniło - mówił szczęśliwy gospodarz "Familiady".
Przez 30 wspólnych lat wszystko robili razem. Chodzili na premiery, mecze tenisowe, razem uprawiali sporty, wyjeżdżali... Nie mieli dzieci, więc byli dla siebie całym światem.
Jednak wszystko się skończyło w grudniu 2013 r. Ukochana żona aktora przegrała walkę z rakiem. Do tej pory pan Karol nie może się z tym pogodzić. Teraz wokół widzi tylko wspomnienia tamtych chwil. - Wszędzie są jakieś ślady tego, co było kiedyś. W związku z tym jest mi bardzo ciężko. Nie wiem, czy kiedyś to wszystko jakoś sobie poukładam - wyznaje "Super Expressowi" Strasburger.