Swoimi przemyśleniami na temat "Tańca z Gwiazdami", Strasburger podzielił się z czytelnikami "Faktu". Powiedział on m.in.:
- Mam duszę sportowca, a ten program jest taki niesportowy, bo o wygranej decydują: popularność, czasem interesy stacji, a nie umiejętności. Często odpada ten, kto świetnie tańczy, a wygrywa gorszy. To jest tak, jakby ktoś biegał na setkę 8 sekund i przegrywał z kimś, kto biegnie 15. To bez sensu.
Strasburger najwyraźniej nie musi zabiegać ani o popularność, ani o pieniądze. Stąd też sporo krytycznych słów na temat formuły "TzG":
- Ktoś może idzie i zarabia pieniądze w ten sposób. Ale to nie dla mnie. Koledzy, którzy wkładali w to bardzo dużo czasu i tańczyli znakomicie, często szybko odpadali. Tak jak ostatnio Piotr Szwedes. Poświęcił temu kupę życia i tańczył bardzo dobrze, w którymś momencie odpadł, bo jest jakaś sytuacja bardziej sprzyjająca innym. I tak się zostaje trochę z ręką w nocniku - czytamy w "Fakcie".
Fanom aktora i gospodarza "Familiady", w której zabłysnął intrygującymi dowcipami, pozostaje więc obejść się smakiem. Tango czy walca w wykonaniu Strasburgera zobaczyć mogą co najwyżej oczyma wyobraźni.
Chcielibyście zobaczyć Strasburgera w "Tańcu z Gwiazdami"?