Karol Strasburger jest szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Dzięki Małgosi spełniło się jego wielkie marzenie o założeniu rodziny. Jak mówi nam żona gwiazdora - z powodzeniem łączy on obowiązki rodzicielskie, aktywności prywatne z wyjątkowo intensywnym życiem zawodowym. On sam podkreśla, że nie byłoby to możliwe gdyby nie żona, którą podziwia za to jak dzielnie radzi sobie z obowiązkami matki i managera, którym jest już ponad 7 lat.
Karol Strasburger zabrał córkę na kort. To, co zrobiła mała Laura zadziwia!
– Pojawienie się dziecka to wielka radość, ale też – o czym mniej się mówi – ogromny wysiłek i ciężka praca. Małgosia przygotowała się do roli mamy – dużo czytała, oglądała, rozmawiała z innymi mamami, z lekarzami. To ona dbała o wszystko, co wiązało się z narodzinami dziecka – od przeorganizowania domu po wszelkie niezbędne zakupy. Mimo częstego bardzo złego samopoczucia podczas ciąży była dzielna, nie odpuszczała. Chciała, aby zdążyć ze wszystkim na czas i uchronić mnie przed ewentualną koniecznością zostania z jakimś kłopotem przed porodem. Poświęcała każdą chwilę, by przygotować nas, abyśmy odpowiedzialnie weszli w tę nową, najważniejszą rolę – zachwala żonę Strasburger. – Macierzyństwo to oprócz radości także wielkie poświęcenie. Czasami jak przyglądałem się nocnym pobudkom, gdzie Małgosia była już na resztkach sił, to zawsze widziałem na jej twarzy uśmiech. Budzi mój ogromny podziw, że dźwiga ciężar wychowania Laury. Ja, gdy zostaję z córką sam, to po kilku godzinach jestem wykończony, a ona ma to przez 24/h. Dba o wszystko i chce dla naszej córeczki jak najlepiej – dodaje.
Karol Strasburger jest zafascynowany poświęceniem wszystkich matek.
– Pewnie taka sama była moja mama... Kiedyś nie rozumiałem tego święta i uważałem je za przereklamowane, ale teraz widzę, jak wiele dla swojego dziecka jest w stanie poświęcić każda mama. Wszystkie zasługują na brawa i nikt ani nic nie jest w stanie ich zastąpić – dodaje.