Karolina Korwin Piotrowska była związana z Wprost od lutego 2013 roku. Pisała dla tygodnika felietony o życiu celebrytów. Publikacja jej gazety na temat Kamila Durczoka zdenerwowała ją do tego stopnia, że najpierw wrzuciła do sieci swój stół hańby z młotkiem i porem, a teraz całkiem rzuciła pracę.
Zobacz: Karolina Korwin-Piotrowska wysmiewa atak na Durczoka - pokazała swoje gadżety
Na swoim profilu na Facebooku Korwin Piotrowska zamieściła elaborat o wolności mediów. Cytujemy fragmenty: - Moja zasada brzmi- dopóki nie zabijesz, nie skrzywdzisz, rób w życiu prywatnym co tylko chcesz. No, chyba, że o tym opowiadasz publicznie. To inna sprawa. Durczok jednak o swoim życiu intymnym nie opowiadał. Do wczoraj. – napisała dziennikarka - Nie ma we mnie zgody na publikowane donosy, pachnące na milę żenującym szambem ubeckie prowokacje, na publiczne, bezpodstawne niszczenie ludzi.
Polecamy: Afera Durczoka. W mieszkaniu była amfetamina i kokaina. NOWE FAKTY tylko w Super Expressie
A tak pożegnała się z redakcją Wprostu: - Kolegom z „Wprost” dziękuję za dobrą współpracę i gratuluję świetnej sprzedaży ostatniego numeru gazety. Do zobaczenia na medialnym szlaku.
Czytaj także: Olga Wasilewska, autorka tekstu Wprost o Durczoku. Kim jest, co osiągnęła?