Gwiazda Playboya i torów wyścigowych pokazała nam mieszkanie [ZDJĘCIA TYLKO U NAS]

Tym razem do swojego niezwykłego mieszkania w podwarszawskich Łomiankach zaprosili nas Karolina Pilarczyk (39 l.), nazywana również królową polskiego driftu i Mariusz „Mario” Dziurleja (43 l.). Gdy tylko otworzyły się drzwi wejściowe już w progu przywitały nas dwa, wbrew pozorom bardzo przyjazne amstaffy Borys i Tequila.

Karolina i Mariusz są idealnie dopasowanym teamem, który świetnie sprawdza się w życiu prywatnym i w pracy. Pilarczyk, zdobywa nagrody driftując autami, które od lat z pasją, oddaniem i największą precyzją konstruuje dla niej Mario. Sukcesy Karoliny są więc ich wspólnymi zwycięstwami.

Karolina Pilarczyk nie miała majtek na imprezie Playboya [ZDJĘCIA]

– Uzupełniamy się. Pracujemy nie tylko w warsztacie i na torze, ale także wykonujemy mnóstwo pracy biurowej, bo nasz biznes nie byłby możliwy, gdyby nie współpraca ze sponsorami – mówi Mariusz, który jest także menadżerem swojej narzeczonej.

Poznali się 8 lat temu na domówce u wspólnych znajomych. Pierwsze spotkanie w ogóle nie wskazywało, że będzie z nich para, nie mówiąc już o współpracy. Karolinę zabolało, kiedy skrytykował jej ukochane BMW. Dopiero po pół roku milczenia spotkali się na konferencji w Poznaniu, gdzie Mariusz mieszkał i prowadził biznesy. Wtedy zaiskrzyło i na drugi dzień przyjechał z Karoliną do Warszawy, a po trzech dniach postawił wszystko na jedną kartę, zamykając swoją firmę i przenosząc się na stałe do stolicy. Zajęli się karierą Karoliny, która pochłonęła ich bez reszty.

- Nie mamy czasu na ślub. Pierścionek zaręczynowy dostałam kilka lat temu, schowany w bagażniku jednego z miniaturowych modeli auta. Tylko, że ja zamiast sukni, czy wesela wolę kupić nową skrzynię biegów, podzespoły i inne niezbędne do bezpiecznej jazdy części – to jest priorytet – podkreśla. – Jeśli ludzie się kochają naprawdę, to formalności są zbędne – dodaje.

Mieliśmy wyjątkowe szczęście, że w ogóle zastaliśmy ich w domu, ponieważ znaczną część życia spędzają na torze wyścigowym, albo w drodze na kolejne treningi i zawody. Choć dziennikarze często pytają, ją, ile dokładnie ma nagród, przyznaje, że w pewnym momencie straciła rachubę i przestała je liczyć.

– O dawna nie liczę nagród, ale rzeczywiście trochę tych trofeów nazbierało się przez te wszystkie lata mojego jeżdżenia – uśmiecha się Karolina. Królowa driftu jest skromną kobietą, która nie potrzebuje luksusów. Lubi konkretne i praktyczne rzeczy. Do szczęścia nie potrzebuje willi z basenem. - Wiele osób się dziwi, że mieszkamy na 50 metrach, a nie w jakimś dużym domu, ale ma to swoje plusy, bo o dom i ogród trzeba dbać, a my nie mamy na to czasu. Większość życia spędzamy w podróży. Tu wpadamy na chwilę, żeby się przepakować i przespać jak załatwiamy interesy w Warszawie – opowiada mistrzyni kierownicy. Niemal każdy element w ich domu kojarzy się z motoryzacją. Zamiast tradycyjnych mebli ich salon wypełniają ruchome skrzynki narzędziowe. – Szafki na narzędzia wykorzystujemy do przetrzymywania różnych rzeczy, choć w większości są to narzędzia, czyli nieodłączne elementy naszej pracy. Z niecodziennych przedmiotów trzymamy w nich, np. sztućce i … moją biżuterię. Nie ma u nas pamiątek, czy rzeźb, wszystko jest praktyczne. Mamy w salonie mini warsztat – śmieje się Karolina. – Sąsiedzi wiedzą, że tylko u nas znajdą pełen komplet narzędzi od śrubek, kluczy, po wkrętarki i młotki, więc czasem ktoś przychodzi na pożyczkę – dodaje Mariusz, który zawsze służy pomocą i odpowiednim narzędziem.

Szafki i parapety aż uginają się od licznych pucharów i statuetek. Nawet miski psów są zrobione z małych opon. Na półkach nie brak modeli różnych aut, w większości własnoręcznie złożonych przez Mariusza.

– Samochody to nasza miłość, pasja i praca. Nie ma co się dziwić, że w naszym domu wszystko kojarzy się z autami – podkreśla Pilarczyk.

Ściany natomiast zdobią powiększone fotografie Karoliny z profesjonalnych sesji zdjęciowych. W kuchni więcej czasu spędza Mariusz, choć Karolina też lubi pichcić.

– Jestem weganką, więc posiłki przygotowuję sobie sama. Staram się tak komponować składniki, żeby potrawy zawierały niezbędne witaminy i mikroelementy, potrzebne, by mój organizm wytrzymał wysiłek fizyczny. Nie liczę kalorii, jem tyle ile potrzebuję i to, na co mam ochotę – tłumaczy.

Kobiety w motosporcie są różnie postrzegane. Ona wielokrotnie udowodniła, że dama, która na co dzień chodzi w szpilkach i seksownych strojach w czasie zawodów ma naprawdę dużo do powiedzenia. Na torze przegrywają z nią nawet najwięksi twardziele.

– Nie raz spotkałam się z dyskryminacją. Jest mi łatwiej, odkąd poznałam Mariusza, który dla mnie zrezygnował z własnej kariery. Wcześniej był zawodnikiem i twórcą aut offroadowych. Dziś jest moim najlepszym trenerem – zdradza Karolina. - Karolina jest moją inspiracją – wtrąca Mariusz.

Jak Karola wychodzi na miasto, to tylko w szpilkach. Mimo zamiłowania do męskich sportów, czuje się stuprocentową kobietą, a swój sexappeal lubi podkreślić strojem i różowymi szpilkami.

- Kocham szpilki, zakładam je na każde wyjście poza spacerem. Szpilki nie przeszkadzają mi w prowadzeniu auta. Po zawodach zrzucam kombinezon, robię sobie makijaż, zakładam krótką sukienkę i szpilki, bo lubię. Uwielbiam być kobietą. Jestem przeciwniczką dzielenia zawodów na damskie i męskie. Wiele dziewczyn uprawiających motosporty próbują się przypodobać kolegom i odwracają uwagę od swojej kobiecości, ubierając się po męsku. Strój nie jest wyznacznikiem kompetencji – zauważa gwiazda.

Oboje zgodnie twierdzą, że nigdy nie doszło między nimi do kłótni.

– Przez te lata ani razu się nie pokłóciliśmy. Nie ma u nas awantur ani cichych dni. Jak coś nie gra to rozmawiamy i wspólnie rozwiązujemy problemy – zdradza Mariusz. Borysa i Tequilę traktują jak dzieci. - Traktujemy je jak nasze dzieci, zresztą one także darzą nas ogromną miłością – mówi Karolina, która oba ponad 10 lat temu adoptowała ze schroniska. - Codziennie rano biegamy około godziny z psami po pobliskim lesie lub bawimy się z nimi na łące za osiedlem. Dzięki temu wszyscy dbamy o kondycję, a kiedy wyjeżdżamy na dłużej psiaki zawozimy do moich rodziców, którzy mają dom z ogrodem – opowiada drifterka. – Są strasznie zazdrosne o Karolinę. Jak ktoś się do niej zbliża, natychmiast są obok, gotowe do obrony, ale bez powodu nigdy nie atakują. Nawet, kiedy ja chcę przytulić moją narzeczoną, to muszę się liczyć z tym, że między nami jest pies, albo dwa psy – dodaje Mariusz.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają