Jakiś czas temu Sebastian Karpiel-Bułecka przyznał, że zmagał się z nerwicą lękową. Co więcej, okazało się, że jego chorobę zlekceważyła na początku jego żona, stwierdzając, że "aj tam, gada, gada, gada sobie". Na szczęście z pomocą przyszła Kamila Szczawińska, która z wykształcenia jest psychologiem i dzięki wielogodzinnym rozmowom wokaliście udało się wyjść na prostą. Teraz jednak powrócił do swojego wyznania w rozmowie z serwisem "Viva!".
Sebastian Karpiel-Bułecka przeżył koszmar
- Trochę te moje problemy zostały rozdmuchane po tym, jak wziąłem udział w kampanii, która miała zwrócić uwagę na stygmatyzację osób z różnymi zaburzeniami lękowymi i depresją. Nagle mnóstwo ludzi zaczęło do mnie dzwonić i pisać, oferując pomoc, bo te informacje szybko urosły do takich rozmiarów, jakbym już był na dnie. Więc to też kolejny przykład na to, jak różne przekazy żyją swoim życiem - stwierdza.
Ukazanie się nowego wywiadu Sebastiana w tym tygodniu to oczywiście nie przypadek. 23 lutego obchodziliśmy bowiem Dzień Walki z Depresją. Muzyk zauważa, że mówienie o swoich problemach jest bagatelizowane zwłaszcza w małych miejscowościach, jednak mimo to nie powinniśmy się bać mówić głośno o tak poważnych sprawach.
- Wiem, jak ważne jest, aby uświadomić ludziom, że to nie wstyd przyznać się do problemów z psychiką. Sam pochodzę z małej miejscowości i wiem, że tego typu problemy są często w takich miejscach stygmatyzowane. Mówisz, że masz depresję, a słyszysz, że jesteś świrem. A to poważne dolegliwości i trzeba pochylić się nad taką osobą i ją zrozumieć, a nie wyśmiewać i umniejszać jej problemy - dodał.
Podczas tej samej rozmowy odpowiedział również na pytanie, czy planuje zakończyć karierę muzyczną. Okazuje się, że myślał o tym wielokrotnie i choć jest aktywnym wokalistą, jeśli uzna, że nie chce już występować na scenie, faktycznie z niej zejdzie.