Katarzyna Cichopek przyznaje, że życie na czerwonym dywanie dalej jest dla niej nieco obce i nie może się do niego przyzwyczaić. W najnowszym wywiadzie dla "Gali" porównuje swoją pracę do matriksa.
– Czasem czuję się jak w matriksie. Wychodzę z domu, „łykam czerwoną pigułkę albo niebieską", bo czasem to jest naprawdę oderwane od rzeczywistości. Dwie godziny wcześniej gotuję synowi zupę, a potem w drodze na czerwony dywan brodzę w śniegu, w sandałkach na gołe stopy, kiecę mama do góry podniesioną, żeby mi się tren nie pobrudził, po czym zaczyna się ten skrawek czerwonego dywanu - bo on długi nie jest - ustawiamy się i idziemy dumne - zdjęcia, fotoreporterzy. Po ściance nikt już nie zwraca na ciebie uwagi - mówi Cichopek.
>>> Katarzyna Cichopek: Pragnę córeczki, mój synek też!
Kasia Cichopek opowiada, że dziennikarze nie dają jej spokoju. Czyhali na nią nawet w szpitalu, tuż po porodzie. Przebierali się za lekarzy, żeby wejść na oddział i zrobić jej zdjęcia.
"Pyza", obecna w show-biznesie już od kilkunastu lat, dalej nie może się odnaleźć wśród fotoreporterów i innych celebrytów Ile czasu będzie jeszcze potrzebować na dostosowanie się do "życia gwiazdy"?