Było popołudnie, gdy Katarzyna Figura wyjechała ze swojego domu. Aktorkę aż trudno było poznać. Cała odziana w czerń, nawet twarz chowała pod czarnym kapeluszem. Wyglądała na smutną, przygnębioną.
Nie dziwimy się, Figurę czeka trudna batalia rozwodowa i walka o córki, Koko (10 l.) i Kaszmir (7 l.). Mało tego! Podobno Figura obawia się o swoje bezpieczeństwo i bezpieczeństwo dziewczynek, bo - jak zwierzała się publicznie - mąż Kai Schoenhals (46 l.) potrafi być porywczy.
Aktorka jednak stara się nie poddawać przygnębieniu. Odpędza od siebie złe myśli, nadal chce być piękną, uśmiechniętą mamą dla swych córek. Więc nawet w trudnych chwilach dba o siebie, o urodę, ale przede wszystkim o dom, by niczego ukochanym Koko i Kaszmir nie zabrakło.
Cztery i pół godziny popołudnia Katarzyna Figura spędziła w klinice specjalizującej się w medycynie estetycznej. Zabiegi podziałały relaksująco, bo gdy stamtąd wyszła, na chwilę na jej buzi pojawił się uśmiech. Później pojechała na zakupy, wybrała do koszyka kilka najpotrzebniejszych rzeczy: pieczywo, warzywa, wodę mineralną, papierowe ręczniki...