Aktorka jest już spakowana do szpitala i gotowa na to, że jej drugie dziecko może przyjść na świat w każdej chwili. Gwiazda „Barw szczęścia” czuje się dobrze, ale denerwuje się tym, co ją czeka. Bardzo liczyła na to, że jej partner Jarosław Bieniecki będzie z nią przy porodzie. Napisała nawet list do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego (48 l.), apelując, by zezwolił jednak na porody rodzinne w czasie pandemii. Niestety, nie doczekała się odpowiedzi.
– Strach, który jest w ludziach, nie sprzyja czasowi oczekiwania na dziecko. To, że będę sama w szpitalu, na pewno nie pomaga mojej głowie – powiedziała szczerze Kasia w audycji radiowej Beaty Tadli (45 l.) „Zet jak związki”.
Zdradziła też, co niepokoi ją najbardziej.
– Nie wiem, czy jest coś takiego jak szpitalofobia, ale ja z przebywaniem w szpitalu mam potworny kłopot. Nikt mnie nie odwiedzi i nie wiem, ile czasu spędzę w szpitalu, bo bywa różnie. Ta samotność jest podbita tym, że myślę, co by było, gdyby cokolwiek się wydarzyło: jakaś infekcja czy rozdzielenie z dzieckiem... Siedząc cały czas w domu i multiplikując te myśli w głowie, zwyczajnie boję się o moje bezpieczeństwo psychiczne. Boję się o swoją kondycję psychiczną – zaznaczyła aktorka.
Kasiu, głowa do góry. Będzie dobrze.
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie KLIKNIJ tutaj