Kasia Kowalska z rozmowie z WP Gwiazdy przyznała, że w pracy nad najnowszą płytą pomogło jej picie szamańskiego napoju ayahuasca. Ten psychodeliczny środek zdaniem artystki rozjaśnia umysł i oczyszcza ducha i ciało. Dla jednych indiański specyfik jest "wybawieniem", natomiast inni wpadają w groźne uzależnienie.
Ayahuasca to napar przygotowywany z trzech ziół, z których dwa w Polsce są nielegalne. Przyjmowane w niewielkich dawkach wykazują działanie przeciwdepresyjne, w większych działają halucynogennie. Gwiazdy czasami traktują go jako "narkotyk rekreacyjny". Kasię Kowalską zainspirował przy tworzeniu nowego albumu "Aya" i, jak twierdzi, wywarem leczyła boreliozę.
- Od paru lat walczyłam z tą nieszczęsną boreliozą i generalnie nie chciałam się poddać leczeniu antybiotykami, bo mój organizm miał wtedy niską odporność. Szukałam różnych metod alternatywnych i znalazłam w Brazylii. Te wyprawy dużo rozjaśniły mi w głowie, uświadomiły, co chcę robić i że tylko ja mam wpływ na swoje życie. Spotkałam się z wieloma szamanami. Generalnie pomógł kontakt z naturą, zero wygód, zero zasięgu komórki. To był bardzo ciężki proces oczyszczania ciała i duszy. Nie sądzę, by był legalny w Polsce – wyznała Kasia Kowalska w programie Kuby Wojewódzkiego.