W ostatnim krzykliwym numerze tygodnik "Polityka" umieścił materiał o blogerach. - Do najlepiej zarabiających blogerek należy Kasia Tusk - precyzuje tygodnik. - Jej stylizacje modowe oparte są głównie na ofercie niedrogich sieciówek, na którą stać jej fanki. Wrzuca dużo zdjęć, na których świat jest piękny, przyjazny, daleki od tego, w którym funkcjonują politycy. Jej blog się rozrasta - analizują eksperci z "Polityki".
Wyliczają także, że Kasia zarabia miesięcznie nawet 100 tys. zł. To pięć razy więcej od tego, co otrzymuje premier (jego pensja to ok. 20 tys. zł miesięcznie).
Plotkarski tygodnik przekonuje, że Kasia niekoniecznie zawdzięcza popularność ojcu. - Wiele jej czytelniczek może nawet nie wiedzieć, kto obecnie jest premierem - zapewniają poważnie dziennikarze "Polityki". Zupełnie innego zdania jest dr Wojciech Jabłoński, ekspert od marketingu politycznego z UW. - Premier wypromował to nazwisko. I to jest teraz transakcja wiązana. Jedna ze stron, czyli szef rządu, ma dzięki temu władzę, a druga, czyli Kasia Tusk, pieniądze. I tak to działa - mówi nam dr Jabłoński.
Oby nie okazało się, że plotkarski tygodnik popełnił więcej błędów w tym materiale. Przypomnijmy, że w jednym z krzykliwych tekstów podał ostatnio, że Isabel (33 l.) i Kazimierz (55 l.) Marcinkiewiczowie są już po rozwodzie. Kilka tygodni później przepraszali za te nieprawdziwe informacje.
Wojciech Jabłoński, ekspert od marketingu politycznego z UW
Premier ma władzę, a córka pieniądze
To zdumiewające i skandaliczne, że blogerka modowa może zarabiać kilka razy więcej niż premier. Kasia Tusk nie byłaby wszak tak popularna, gdyby nie nazwisko jej ojca. Wykorzystuje ona swoje nazwisko i popularność Donalda Tuska. To transakcja wiązana. Premier ma dzięki temu władzę, a Kasia Tusk pieniądze. I tak to działa.
Zobacz też: Groźny wypadek Zbigniewa Wodeckiego! "Wpakował mi się prosto w bok"
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mai