Katarzyna Bujakiewicz była obecna podczas uroczystej premiery filmu dokumentalnego "Ania". Chętnie udzielała wywiadów, podczas których wspominała zmarłą w 2014 roku przyjaciółkę. Nam zdradziła, jak poznała aktorkę. Ponadto dowiedzieliśmy się, że Przybylska przygotowywała jej bardzo często swoje popisowe danie.
Katarzyna Bujakiewicz wspomina Annę Przybylską: Po jakichś wspólnych wystąpieniach już nas nie chcieli razem zatrudniać
Katarzyna Bujakiewicz wyliczała przed kamerą "Super Expressu", co sprawiło, że zaprzyjaźniła się z Anną Przybylską.
- Myślę, że dystans do tego świata, do siebie, humoru i podobne temperamenty, bo kumulując nas dwie, było nas dużo. Do dziś wspominam, że moje koleżanki, które poznały mnie po intensywnej znajomości z Anią, mówią, że one wychodziły z fitness clubu, bo robiłyśmy taki hałas i zamieszanie.
Aktorka doskonale pamięta, jak wyglądało jej pierwsze spotkanie z gwiazdą "Złotopolskich". Doszło do niego w 2002 roku na planie filmu "Rób swoje, ryzyko jest twoje".
- Do garderoby wpadł duży temperament. Poczułam dużą konkurencję, jeśli chodzi o wypowiadanie wielu słów w jednym momencie. Potem siadłyśmy do jednego pociągu, który jechał do Poznania, bo ona wtedy mieszkała we Wronkach i nie mogłyśmy się oderwać od rozmowy, od patrzenia na ten nasz biznes w podobny sposób. Dopiero jak Ania się pojawiła, to okazało się, że nie jestem sama w tym, że jak aktorka nie chcę mieszkać w Warszawie.
Katarzyna Bujakiewicz przyznaje, że świetnie dogadywała się z koleżanką nie tylko w życiu prywatnym, ale i w pracy. Na tyle, że producenci nie chcieli ich razem zatrudniać!
- U nas nigdy nie było konkurencji, o czym mówię też w filmie. Polecałyśmy się nawzajem, chciałyśmy razem pracować. Po jakichś naszych wspólnych wystąpieniach już nas nie chcieli razem, bo przejmowałyśmy różne programy, dlatego miałyśmy ograniczone pole wyboru. Miałyśmy w planie wspólny serial, ale, nie udało się, niestety... - dodała ze smutkiem.
Co więcej, Bujakiewicz była częstym gościem w domu przyjaciółki. Choć nie chce mówić o sobie jak o czynnej opiekunce dzieci Ani, nie ukrywa, że wpadała do niej na obiadki. Ulubioną potrawą, jaką przygotowywała jej Przybylska, były owoce morza z makaronem.
- Ania sama wychowywała swoje dzieci. Byłam jak taka stara panna, piąte koło u wozu, która nie ma swojej rodziny i przykleiła się do nich. Ja bym nawet nie wiedziała, jak się odnaleźć w tej rzeczywistości. Ona była genialna. Myślę, że można powiedzieć o niej idealna mama. Pięknie wyglądała cały czas w tych gumowych rękawiczkach, co uwiecznione jest w filmie, biegała „na szmacie”, jak ja to mówiłam.