Katarzyna Burzyńska po długiej nieobecności wróciła do "Pytania na śniadanie". Reporterka jest szczęśliwa, bo znów robi to, co kocha. Nie przypuszczała, że uda jej się odzyskać dawne stanowisko. Przez czas, kiedy nie było jej na wizji jednak nie próżnowała. Po odejściu z TVP wciąż była czynną dziennikarką, głównie prasową. Zajmowała się również swoimi ukochanymi dzieciakami, nie tracąc pogody ducha i radości z życia. Dziś ponownie można ją oglądać w słynnej śniadaniówce. - Znów jestem w swoim żywiole. Czuję się jakbym wróciła do domu po długiej nieobecności. Jestem pełna energii i radości. W czasie, kiedy nie było mnie w TVP robiłam mnóstwo różnych rzeczy. Rozwijałam się na niwie dziennikarskiej, głównie prasowej i radiowej, co dało mi dużo doświadczeń i nowych znajomości. To też był super czas, a teraz przede mną kolejne wyzwania w „Pytaniu na śniadanie”. Czuję, że złapałam nowy wiatr w żagle – cieszy się w rozmowie z „Super Expressem” Kasia Burzyńska. Dziennikarka twierdzi, że nie musiała sobie zbyt wiele przypominać. – Nie było żadnych długich przygotowań. To jak z jazdą na rowerze. Pewnych rzeczy się nie zapomina. A poza tym telewizja i rozmowy z ludźmi to mój żywioł. Jak ktoś ma talent to ma talent po prostu – śmieje się Kasia.
Katarzyna Burzyńska: Myślałam, że nie wrócę do telewizji!
Celebrytka przyznaje, że miewała momenty, kiedy myślała, że nie wróci już na wizję ani w TVP ani nigdzie. - Przez ostatnie osiem lat myślałam, że już nie wrócę do Telewizji Polskiej. Długo żyłam w takim przekonaniu, bo nie było mi po drodze ani myślowo, światopoglądowo, narracyjnie i moralnie. Ale nastąpiły zmiany i jak telefon z propozycją powrotu zadzwonił, postanowiłam wrócić, bo poczułam, że znów mogę być sobą na wizji – zauważa Burzyńska.