Katarzyna Dowbor: mąż raz mnie uderzył - ale na tym koniec

Koleżanki biegały na randki, całowały się, a ja nie miałam czasu na takie duperele. Wyczynowo uprawiałam sport i ojca Maćka poznałam właśnie na meczu siatkówki. Ja miałam 17 lat, on był studentem matematyki, wybitnie utalentowanym. To był pierwszy facet, który zaczął koło mnie chodzić i mnie wychodził. A ja... byłam prostolinijna, jest chłopak, jesteśmy razem, pierwsza miłość, trzeba wyjść za niego za mąż, nie ma dyskusji.

Już mi się zmieniło... Myślę, że za szybko wyszłam za mąż. Chodziliśmy ze sobą 1,5 roku, ale kiedyś to były wypady do kawiarni, na obiadki do rodziców. Raczej niewielu wtedy przed ślubem mieszkało razem.

>>> Katarzyna Dowbor: urodziłam się z pętlą na szyi

W dniu ślubu miałam 19 lat, on 23. Kiedyś cztery lata to była przepaść. Ja chciałam być dziennikarką, wyszaleć się, maż był przeciwny, miałam być nauczycielką, żebyśmy mieli razem urlopy, miałam być matką i żoną...

Maciek urodził się, gdy byłam na pierwszym roku studiów. Moi rodzice byli wtedy na kontrakcie za granicą i gdyby nie teściowie, wspaniali ludzie, pewnie musiałabym rzucić studia i pójść do pracy.

Drugi mąż to Janusz Atlas (+61 l.)... By uciąć plotki, powiem, raz podniósł na mnie rękę, ale to było pierwszy i ostatni raz. Ja nie jestem z tych dziewczynek, które można bić, raczej oddam. Nie oddałam, bo ze strachu uciekł, a ja wyszłam z domu. Koniec, bo o zmarłym nie wypada...

Mój trzeci mąż Grzegorz Świątkiewicz to bardzo porządny i fajny człowiek. Pomógł mi wychować Maćka (35 l.) i zawsze zachowywał się bardzo porządnie. Coś się wypaliło, ale ciągle bardzo się lubimy.

Wcale nie jestem dumna z moich trzech rozwodów, to osobista klęska. Moim, jak każdego marzeniem, jest znaleźć kogoś do końca życia. Mam znajomych, którzy obchodzą 35. rocznicę ślubu i ja im zazdroszczę. Na świeżynkę już nie liczę, bo trudno by było znaleźć w tym wieku kawalera, ale na inteligentnego pana z odzysku...